Na tym świecie, chwilowo pozostawmy na boku rozważania, czy to świat najlepszy i jedyny, nie można już ufać nikomu. Któryś z moich szacownych współmieszkańców, sformułowanie to w pełni oddaje bezmiar grozy mej i pogardy, doniósł dyrekcji o moich zapiskach i zostały one w trybie administracyjnym skonfiskowane. Ordynator się wściekł, piwna piana mu z pyska ciekła, fascynująco-obrzydliwy był to widok, wrzeszczał, że tu ludzie mają rodziny i kariery, a ja takie rzeczy wypisuję i zaordynował trzy dni specjalnej terapii: spędziłem ją w łóżku, otumaniony i związany. Jeszcze brutalniejsze środki retorsji podjęła salowa Marta, która teraz gasi światło, kiedy idzie się pomoczyć w basenie i nie możemy podziwiać jej odwłoku, i w czasie obiadu wszyscy patrzą na mnie wilkiem. W ogólnej panoramie ludzkiego upadku, jakby żywcem skopiowanej z obrazów Hieronymusa Boscha, humanitaryzm zachował jedynie, o dziwo, mój totalnie wykolejony sąsiad z pokoju. Widząc jak przymierzam się do rozcięcia żył szczoteczką do zębów (w celu pozyskania atramentu, jeszcze nie pora mi umierać), mrugnął do mnie porozumiewawczo lewym okiem, zamknął drzwi i zza papieża wyciągnął długopis marki długopis, wręczając go uroczyście. Nim to notuję koleje mego losu na rolce papieru toaletowego, na inne artykuły piśmiennicze posiadam albowiem embargo.
Na moim oddziale już nie cieszę się dobrą opinią.
Pewnie się zdziwiliście, drodzy czytelnicy, że w naszym ośrodku dysponujemy basenem. Ano mamy, o wymiarach olimpijskich, ze zjeżdżalnią i specjalnym programem biczów wodnych. Całe nieszczęście zaczęło się właśnie od tego basenu. Kiedy go budowano wszyscy się w pensjonacie cieszyliśmy, zawsze to jakaś nowa rozrywka, od robotników można było zawsze fajki wysępić albo i wódkę przemycić, nawet zgodnie tyłki moczyliśmy przez kilka pierwszych tygodni, zanim św. Tomasz z najwyższego piętra Tablicy nie dostrzegł. Na Tablicy wyryte stało, iż obiekt sfinansowany ze środków UE i jak nie zacznie się awantura! Nasza społeczność właśnie wtedy podzieliła się na dwa zwalczające obozy, choć w zasadzie nikt do końca nie wiedział, czym ta UE jest i czym ma być w przyszłości. Sekciarze orzekli, że ten basen to zdrada i zaprzeczenie tradycyjnych wartości naszego ośrodka. Na co gang ripostował, że przecie święcił go na otwarciu sam kardynał, a biskup pomocniczy pierwszy wykonał skok na główkę, więc tradycje zostały zachowane. Sekta z kolei ogłosiła, że środki można było przeznaczyć, no dobrze na basen, ale zamiast biczów wodnych zainstalować trzeba było koniecznie kaplicę, bo jak zapomnimy o swych korzeniach, to nam ośrodek sprywatyzują. Na co gang wprowadził program ciepłej wody w basenie oraz system wart zorganizował, by nikt do basenu nie nasikał bez pozwolenia… Istny dom wariatów!
Na moim oddziale już nie cieszę się dobrą opinią.
Ten biskup się trochę pospieszył, skok wykonując, gdy basen był napełniony ino do połowy, tak więc później spędził kilka miesięcy u nas w ośrodku, ale teraz czuje się już dobrze i ma koncelebrować mszę w czasie uroczystych obchodów rocznicy powstania naszego ośrodka. Dzięki budowie basenu zyskaliśmy też międzynarodową sławę, przyjeżdżają do naszego ośrodka specjaliści z całej Europy, nawet telewizja Arte film nakręciła, który podobnież zrobił furorę na festiwalu w Sundance. Zasługa to kolegi Arka, kolejnego błyskotliwego młodziana w naszym gronie, „całkiem normalnego” jak się przedstawił, no pewnie, a któż tu nie jest normalny?, szanujmy się! Otóż w czasie budowy wiele godzin spędził on wsłuchując się w dźwięki młotów pneumatycznych, wizg betoniarek i koparek, trzaski i szumy spawalnicze, hipnotyzujący terkot frezarek, do taktu głową poruszając. W świetlicy zaczął komponować, swą pasją zarażając kolejnych kolegów i teraz dysponujemy światowej klasy kwintetem muzyki współczesnej w składzie: krzesło (sam maestro), pierwsza łyżka, grzebień, druga łyżka i marakasy, te ostatnie wykonane z podwędzonych z kuchni połówek chochli aluminiowych. W każdy czwartek organizują nam potańcówki.
Na moim oddziale już nie cieszę się dobrą opinią.
Ci nowi, mylnie nazywani Razemitami, teorię basenu opracowali całkiem szaloną. Stoją na stanowisku, że najlepiej jakby tego basenu nigdy nie postawiono, a w zamian zbudowano szereg świetlic i placówek opiekuńczych rozsianych na terenie całego ośrodka, tak by wszyscy, i pensjonariusze z wewnątrz, jak i ludzie z zewnątrz mogli z nich korzystać. Różne przypadki obłędu miałem okazję tu obserwować, lżejsze i cięższe, ale ten zdecydowanie należy do najgorszych. Jak to, miałoby basenu nie być? No przecież jak się stanie przed nim i rękę wyciągnie to jest, mur z betonu postawiony, chropowaty, tynki w kolorze błękitnym, z gwiazdkami złotymi zgrabnie wymalowanymi, o co też była swego czasu rozróba. Ten basen jest faktem! Nie można go tak sobie zburzyć. Jest nasz i go nie oddamy nikomu, a już na pewno nie takim nowicjuszom w pensjonacie. Tu obowiązują jakieś zasady zachowania, nie można sobie przyjść i wszystkiego rozwalać!!!
Na moim oddziale już nie cieszę się dobrą opinią.
Przepraszam, czytelniku, za moje uniesienie, nie chciałem nikogo urazić. Niespokojnie się jednak zrobiło w pensjonacie, bo okazało się, że ordynator opróżnił swój gabinet ze wszelkich wartościowych ruchomości i sobie polazł, zaordynowane terapie w stanie totalnego rozkładu pozostawiając. Chodzą słuchy, że teraz w branżę browarniczą ma zainwestować większość zaoszczędzonych przez lata środków finansowych. Po kątach słychać i szepty, że komisję śledczą w sprawie ewentualnej defraudacji należałoby jak najszybciej powołać, ale część się boi, że ordynator kiedyś wróci i będzie się mścił, pardon, leczył. Na panienkę Martę aż smutek patrzeć, oczęta ma cały czas załzawione, wzdycha i wybucha tęskną rozpaczą na najmniejszą wzmiankę o tym nicponiu. Nam, na widok tego bólu, serca pękają. Szuramy kapciami obok jej prywatnej kanciapy, licząc że nas słyszy i nie czuje się tak samotnie…
Dzisiaj dr Kamil pieklił się cały ranek o napisy w toaletach oddziałowych: „Kierwa, w każdej kabinie i nad każdym pisuarem „Kocham marynarza i jego familoki.” Tak to jest jak ordynator bierze dodatkowe nocne dyżury.
PolubieniePolubienie