Złote batki 2

III

Nie miałem pojęcia, gdzie się znajduję. Nad sobą widziałem ostre światło, szeregi jarzeniówek wirowały w wariackim pędzie, całym ciałem odczuwałem równomierny stukot kół przesuwających się po betonowej posadce.  Gdzie mnie wieziono? Nie mogłem się poruszyć, byłem tak słaby i bezbronny jak nowo narodzony szczeniaczek.

– Obudził się – W pustym korytarzu, bo to musiał był korytarz, echo męskiego głosu rozdzierało bębenki. Próbowałem krzyczeć, jednak z mych ust wydobywał się jedynie żałosny pisk. Przed sobą zobaczyłem kobiecą dłoń, całkiem ładna to dłoń była, ze strzykawką, na czubku igły perliła się już kropla płynu jak na … Au!

Ponownie straciłem przytomność.

IV

Znowu leżałem na łóżku. Mogłem jednak poruszać rękami i nogami, choć każdy ruch wywoływał istne trzęsienie ziemi w mojej czaszce. Pokój wyglądał jak psychiatryczna izolatka, żadnych okien, pomalowane na biało łóżko i nic więcej. Stęknąłem  i ostrożnie postawiłem się do pionu. Kolejna niespodzianka – moje ubranie zniknęło, miałem na sobie szpitalny fartuch i szlafrok. Czy już mówiłem jak bardzo nie znoszę szlafroków?

Szczęknął klucz, chyba muszą mieć poukrywane kamery w suficie, jeśli zareagowali tak szybko i w drzwiach stanął sympatyczny okularnik w moim wieku.

– Panie Adamie,  widzę, że wypoczął pan i już może wracać na oddział – To poważna sprawa, jeśli przysłali samego ordynatora. Skąd wiem, że to ordynator, a ta placówka to najsłynniejszy Ośrodek Zdrowia w mojej ojczyźnie, jeśli emigracja i seanse hipnozy połączonej z akupunkturą miały skutecznie wymazać ten niepotrzebny epizod z mojej pamięci?

Jęknąłem, jednak zdusiłem w sobie chęć oporu i posłusznie ruszyłem za ordynatorem. Odprowadził mnie do mojego pokoju, skąd wiem, że to mój pokój? i zastałem w nim, a jakże, kolegę Bladego, wpatrzonego w obraz z Papieżem, Kwaśniewskim i Tatrami. Może, jak zacznie się przerwa reklamowa, będę mógł z nim chwilę porozmawiać. Ciekawe jaki serial jest teraz modny, w Londynie trochę wypadłem z obiegu. Praca i inne obowiązki uniemożliwiały mi trzymanie ręki na pulsie popkultury.

Ech, znowu kradziony stream z neta ogląda kolega, ciągiem, pewnie to produkcja Netflixu. Co było robić, nie będę mu przeszkadzać, wyszedłem sam rozejrzeć się po moim  – znowu ten cholerny zaimek dzierżawczy! Skąd ja wiem, co to zaimek dzierżawczy? – oddziale. Większość starych znajomych, kiwali mi z powagą głową, kilka nowych twarzy wgapionych we mnie jak w obrazek, jakbym był legendą… Fikusy tylko bujniejsze i bardziej kolorowe niż pamiętałem, musieli testować ostatnio nową generację leków. Frakcje cały czas spoglądają na siebie wilkiem.

Znowu znajduję się na moim oddziale.

Nawet basen widocznie naprawiono pod czas mojej nieobecności, bo pluska się w nim salowa Marta. Salowa Marta… Zakręciło mi się w głowie, musiałem przysiąść na niewykarczowanym pniaku. Trząsłem się cały, obraz przed moimi oczami się rozmywał… do salowej Marty podbiega jednorożec i kładzie się na podołku, wielkie oczy Alicji, Kot z Chestire, uderzenie młotka, platynowe blondynki dwie, śmiechozgryz…

Ileż prawdy jest w powiedzeniu, że kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie. Spadałem. I modliłem się, prawdziwy agnostyk, by bolało jak najmniej.

V

Ocknąłem się. Tym razem chyba naprawdę. Śmierdziałem alkoholem, a z rozporka kurczył się na zimnie mój interes – widocznie i w tym ludzkim kraju znajdują się jacyś czytelnicy Ludluma. Stary detektywistyczny numer, walisz kogoś w łeb, oblewasz wódą, hmm, ma smak białej żubrówki, ciekawe i koleś ląduje na izbie wytrzeźwień. Na szczęście szok i wspomnienia wybudziły mnie wcześniej, nie stać by mnie było na… Zaraz, mój portfel? Jest! Bez dokumentów, ale funty od Bishopa nie ruszone. Acha. Kluczyki. Gdzie jest opel!? Stary mnie zabije!

Jutro się nad tym zastanowię. Teraz nie mam siły. Co to, Soho? Au, żebym żadnego choróbska nie złapał, co mnie ta dupa tak boli! Taksówki, jak ja kurwa potrzebuję taksówki… choćby takiej z plakatem Khana w środku i Pakistańcem nie rozumiejącym ani słowa po polsku, mogliby się już nauczyć, lenie. Kto im trzyma gospodarkę w równowadze, jak nie my?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s