Będąc Polakiem i człowiekiem zaznajomionym z internetem niczego tak nie szanuję jak ludowej mądrości naszego narodu, co to była nam oparciem w latach pańszczyzny, zaborów i powszechnej zdrady, a i dziś krzepi serce w momentach pogardy. Ileż najprawdziwszej prawdy jest w stwierdzeniu, że jak do trzydziestki coś boli, to źle, ale jak w wieku Chrystusowym nic nie pobolewa, to już nie żyjesz. Mężnie znosiłem wypadanie kolejnych włosów, zębów i okrutne bóle, W Imię Ojca i Syna i Ducha świętego, w krzyżu, aż tu pewnego ranka nie byłem w stanie się zwlec z łózka i trzeba było jednak rozpocząć kurację.
Na początek zwiększyłem liczbę codziennych modlitw, z całego zera do jednej, ale nie pomogło, widocznie Jezus Król realizował jakieś inne zadania w interesie Polski i mnie nie zauważył. No chyba, że zdradził, jak Jego pobratymce w 39. Zdarza się. Piłem esencję czarnego bzu wymieszaną z mączką żołędziową i odchodami żubrów, też nie pomogło. Zdarza się. Kurowałem się również jadem brazylijskiej żaby, trochę mi to trąciło herezją, ale przeczytałem, że taka żaba jest jak najbardziej katolicka, jezuicka wręcz z wyglądu i zachowania. Nie pomogło, no może tyle, że mam teraz odbarwienia na całym ciele, które muszę ukrywać pod dresami, bo Mamusia powiedziała, że jak będę miał tatuaże, to mnie z domu wyrzuci. Zdarza się.
Cóż było robić? Trzeba było skorzystać z państwowej służby zdrowia i odczekawszy całą godzinę w ogromnej kolejce, stanąłem w końcu przed obliczem lekarza rodzinnego. Poprzednio mnie widział jak szedłem do bierzmowania, teraz drań wybuchnął śmiechem, krótko przebadał i ogłosił, że nic mi nie jest. Jako tako, ale ten brzuch to koniecznie trzeba zlikwidować: „Zapasł się Pan, Panie Adamie, no nie?” – no, niewyobrażalne chamstwo i okrucieństwo – „Polecam godzinne spacery” – tak podstępne bydlę, że nawet nie wziął przygotowanej koperty, a tyle się naczytałem, ile to zarabiają pod stołem lekarze.
Zdarza się.
Męczarnia to była paskudna, przez pierwszy tydzień po stu krokach rzygałem, nienawidziłem tych marszów, płakać mi się chciało i wyć. Takie wędrówki bez sensu są podwójnie męczące, postanowiłem więc sobie znaleźć cel. Przez moment rozważałem wstąpienie do obrony terytorialnej, to mógłby być niezły pomysł na darmowe odchudzanie, ale potem przeczytałem, że posłuży w walce ze specnazem, a ja jestem pokojowy człowiek i nie zabiłbym nawet muchy, a co dopiero Ruska. Zrezygnowałem. Zdarza się. W kole myśliwych nie chcieli mnie wziąć nawet do nagonki, „nie to pochodzenie” uprzejmie odpisali. Listonoszem nie zostanę, trzeba mieć jakieś zasady, ja publicznego pieniądza, przez Hankę podpisanego, do ręki nie wezmę, przelewem proszę mi wysyłać, jak już.
Nie wiedziałem jak rozwiązać ten dylemat zdrowotno-logistyczny, kiedy wpadła mi w ręce mapa naszego miasta i mnie olśniło! Ileż tu ulic, ile pomników, ile skwerów i parków. I teraz wyznaczam sobie trasy, każdego dnia inną maszeruję, ale zawsze śladami naszej historii.
Zaczynam na przykład od alei Lecha Wałęsy, śliny mam jeszcze sporo, więc spluwam obficie, spływa z tabliczki i kapie na bruk. Specjalnie nadrabiam drogi, by na rondzie Roosevelta odpowiednio uhonorować jałtańską zdradę. Na ulicy Kuronia rozglądam się nerwowo, zwłaszcza jak chce mi się jeszcze sikać, dzielnie jednak rozchylam płaszcz, robię swoje. Muszę wyznać, że mam wielki problem z pomnikami Piłsudskiego i Dmowskiego, niby nasi, ale ideowo podejrzani, spluwam więc dyskretnie, zresztą już nie bardzo mam czym, piję więc wodę, co ją sobie w domu przygotowałem w butelce Maryi Panny, co to ją śp babka w 91 z pielgrzymki do Lourdes przywiozła. Znowu mam siłę i wolę, a przede mną ulica Chopina, skwerek Schulza, kopiec Kopernika, przede wszystkim konsulat Francji. Ruszam więc.
To działa! Schudłem zauważalnie. Polecam taką kurację wszystkim patriotom.
Służę także kilkoma darmowymi radami. Pierwsze primo – należy wypracować własną technikę plucia. Drugie primo – w kontaktach ze służbami mundurowymi nie wolno się bać, to oni służą nam, nie na odwrót, więc legitymujemy się fotosami, najlepiej własnoręcznie podpisanymi przez nich, ale można też sobie wydrukować, ministrów spraw wewnętrznych i obrony narodowej. Trzecie primo – nawadniać się, nawadniać i nawadniać. Więcej rad, technik i proponowanych tras znajdą Państwo w mojej książce „Kątem pluję czyli jak zbudować Wielką Polskę w 49 dni” oraz na mojej stronie kochamplucie.com.pl na której można zakupić także specjalną wodę do plucia oraz różne gadżety. Dla pierwszych 50 czytelników specjalny satyryczny rysunek, sygnowany przez samego mistrza Cezarego, gratis!