Seks, sucharki i kameralna polityka

Po dziesięciu godzinach pracy w komisjach ledwie stoję na nogach, szpilki wbijają mi się do tyłka, i nie mówcie mi, że to fizycznie jest niemożliwe, parlamentarnym przejściem zmierzam do poselskiego pokoju. Mijam śpiącego na dywanie senatora Bęcka, pewnie znowu się urżnął i nie trafił na noc do siebie, chrapie okropnie, ale tu mieszkają politycy koalicji, nie mój to więc problem, jutro go będzie suszyć bardziej niż w Mad Maxie, łupać bardziej niż syreny w Terminatorze. Wyczuwam dym, w bocznym korytarzu pewnie znowu się pali firanka, nie gaszą tych petów i potem tragedia, posłanki gołe wyskakują z łóżek prominentnych posłów, na sensacyjne ujęcia już czekają zazdrosne pracownice, czasem pracownicy, biur poselskich… Dzień jak co dzień podczas obrad sejmu.

Co? Że ja jestem seksistką? Oczywiście że jestem! Zanim nie wybrano mnie do sejmu absolutnie nie byłam, ale tu zderzyłam się z prawdziwym życiem i przestałam być feministką. Jeszcze komunia święta zapłonęła mi w przełyku. Świat jest okrutny, a bramki są dwie. Strzelają oni albo ja. Wiem to, bo kiedyś byłam ministrą sportu i fuchę otrzymałam ze względu na predyspozycje i wiedzę, a nie urodę. Polityka uczy seksizmu, ale nie będę się tu nieładnie wyrażać o moich koleżankach. Podchodzi do mnie ostatnio wyborca, gdzieś na Śląsku, taki śmieszny grubasek i mówi, że mnie nie lubi za bardzo – pewnie złamas woli blondynki! – ale za przełom w żeńskich końcówkach nazw zawodów bardzo mnie szanuje. I do podręczników kiedyś trafię, obok Kaczyńskiego. I choć chciałabym walić po tej mordzie niemieckiej albo polskiej, nikt tego tu nie wie, całuję w policzek i rozdaję kolejne baloniki.

Czy to wtedy natchnęło mnie do napisania powieści science fiction?  Chyba już wcześniej, kiedy jako Lara pozowałam u Tulipana z karabinem. Cycki mi wtedy czymś wypchali, trochę bolało, ale warto było! Mówili o mnie nawet w telewizji śniadaniowej, następne wybory wygrałam z dużą przewagą. Olśniło mnie, kiedy czytałam o genach neandertalczyków w nas, o żubrach krzyżowanych z bizonami i kopalnych mamutach. A co by było, gdyby grupa neandertali nie wyewoluowała i w komplecie trafiła do polskiego sejmu?

W trzy dni machnęłam trzydzieści stron,  nie miałam nawet czasu jeść,  bardzo dobrze, bo się ciągle odchudzam, by dobrze wyglądać na protestach sejmowych i jem tylko sucharki, kiedy maszynopis zarekwirowała mi ABW, dyskretnie zapukał do mojej pakamery bardzo przystojny oficer i poradził bym pisała o czymś innym, niezagrażającym bezpieczeństwu państwa;  reptilianie to podobno świetny temat. Od tego momentu wszystkie me próby literackie konsultuję z tym miłym funkcjonariuszem. Trochę z nim flirtuję, jakbym znowu, wariatka, miała osiemnaście lat. Ostatnia mu wysłałam fragment o pstrągach penetrujących (sic!) powierzchnię wody w odwiecznym cyklu życia i jego ucieleśnieniu w pstrągu. Wiecie, woda, ryba, kobieta. Mała gra na podświadomość, uczyli nas tego na szkoleniach. Chyba zadziałało, bo odesłał mi gotowy kontrakt do podpisania. W uznanym wydawnictwie.

Jak myślicie, po premierze mogę go zaprosić na łowienie pstrągów w Ameryce, wyjazd mam z zespołu w przyszłym miesiącu, czy to by było za wcześnie? Mężczyźni teraz się tacy nieśmiali zrobili, to pewnie przez to mieszkanie z rodzicami do czterdziestki. Ale spokojnie, pracujemy nad programem rozwojowym i jak tylko w ’19 odzyskamy władzę, każdy będzie miał własne mieszkanie jak już je spłaci i (…)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s