Prorok Jakub

Pojawił się w naszej wsi znikąd, choć potem mówili, że przyjechał ze Szwajcarii. Wysiadł ze starszego modelu mercedesa, a że droga do naszego przysiółka gruntowa, choć za Gierka wytyczono plan asfaltowej, błoto pokryło nawet szyberdach. Wyelegantowany taki, w modnej marynarce, rozdartych dżinsach i butach z prawdziwej skóry, i to nie krowiej, poznalibyśmy, pewnie jakiegoś gatunku z Czerwonej Księgi, hipopotama albo słonia. Nie wszystkim się spodobał na pierwszy rzut oka.

– Gdzie poszetka? – Spytał Piekarz, splunął i poszedł do siebie. Nadal nazywaliśmy go Piekarzem, choć od lat handlował tylko bimbrem. Piekarnia padła jeszcze za komuny, teraz po chleb jeździliśmy do Biedronki w miasteczku. Ten najtańszy, w worku. Miesiąc można go trzymać w piwnicy.

Miał lekko wyłupiaste oczy ten przyjezdny, ale i nierozpoznawalny w pierwszej chwili wdzięk. Może dlatego poszliśmy za nim? Nawet jeśli lekko oślizgły, żabi był to urok, to Prorok Jakub potrafił być przekonujący. Wtedy, pod chatą sołtysa walnął taką mowę, że bez wahania ruszyliśmy za nim. Chwyciliśmy co, kto miał pod ręką, matki niemowlęta przytroczyły do pleców, starsze dzieciaki prowadziły młodsze, kto miał traktor ten odpalał i tak rozpoczęliśmy żabią rewolucję. Tylko Piekarz został, za młodu przypadkowo przeczytał w „Razem” (które my zbieraliśmy tylko dla gołych bab na ostatniej stronie) o atrybutach prawdziwego eleganta i nie mógł przeboleć tej poszetki.

Rozlaliśmy się po pobliskich miastach, miasteczkach, wsiach i przysiółkach. Prowadził nas mercedes na drugim biegu, potem się okazało, że odkupiony od pewnego pisarza ze Śląska i jeszcze nie spłacony, nasz Prorok na każdym rynku, ryneczku, gumnie raźnie wskakiwał na podwyższenie budowane przez nas każdorazowo od podstaw i grzmiał:

„Wyklęty ludu ziemi, tej ziemi! Powstań i zrzuć kajdany ograniczeń. Już czas! Jak długo sąsiad może być bogatszy niźli Ty? Jak długo jeszcze postaniecie w błogim stuporze? Bogaćcie się, powiedział Pan, Pan Leszek, Wy słuchajcie Pana Leszka i uczyńcie ziemię, tę ziemię, szczęśliwszą! Dość biedy. Dość upodlenia. Wszyscy możemy być Fajnopolakami, wszyscy jesteśmy Fajnopolakami! Chodźcie za mną! Ruszmy bryłę, bryłę, bryłę” – Głos niósł daleko, odbijał się od pożydowskich kamieniczek i gomułkowskich szarych sześcianów przykrytych styropianem, nasze szeregi rosły.

Więc szliśmy, tysiącami. Wzdłuż autostrad stawaliśmy na noc, marząc, że już niedługo to my będziemy śmigać po nich nowymi, dziesięcioletnimi golfami. Rozbijaliśmy obozy i przez noc wpatrywaliśmy się w gwiazdy, widząc przyszłe podboje i M-3 spłacane przez przez 20 lat, ale nasze własne miejskie i dla potomności. Wielkie oczy dzieci błyszczały w ogniu, nie wiedzieliśmy czy bardziej ironicznie, czy z nadzieją. Żony nasze przez sen szeptały o końcu ciężkiej harówy na polach, wiosną, latem, jesienią, zimą. Rosła w nas duma. Wierzyliśmy. Odzyskaliśmy godność. Prorok Jakub przeprowadził nas przez pustynię. Błędowską. Byliśmy w niewielkim mieście, za Gierka nawet wojewódzkim. Staliśmy przed Wyższo-Niższą Szkołą Celu Zawodowego Liberalnych Fajnopolaków im. Rafała Wosia.

Kredyty na naukę spłacamy jak kto może, nasz Prorok raz w miesiącu przyjeżdża z odwiedzinami. Tym razem nie sam, tylko z komornikiem i kilkoma byczkami. I tak wyszliśmy na tym lepiej niż Piekarz, który się zapił z rozpaczy własnym bimbrem jak wioska była pusta i nikt nic nie kupował, uwolniony pieniądz nie krążył, gospodarka nie rosła, stagnacja zamieniała się w delację. Teraz nie mamy nawet czasu się upijać, tyle musimy wypełniać papierów na dotacje, zaświadczeń na zapomogę i próśb o prolongatę spłaty. Nasze dzieci w tym czasie pracują nad swym rozwojem osobistym uprawiając pola (młodsze) lub kupcząc ciałem w dalekich krajach (starsze). Najgłupsze są rezydentami w powiatowych szpitalach.

Nie damy więc nikomu złego słowa powiedzieć na naszego Proroka. Liberalizm fajnopolacki rzeczywiście działa! Rozwijamy się. Rozwijamy się ciągle. Zwiększamy kompetencje. Umiejętności. Odkopujemy własne talenty. uwalniamy się od przesądów. Rośniemy. Mury runą.

Mury ograniczeń.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s