Księżyc znowu zniknął za chmurami. Poza szumem płynącej nieopodal Odry nic nie zakłócało spokoju pasącej się pod lasem sarenki. Znad nadbrzeżnych moczarów zaczęło mocniej powiewać i czworonóg przestał się pożywiać, zastrzygł uszami i spłoszony uciekł leśną przecinką. Teraz i ja usłyszałem trzaskanie gałązek na ścieżce, doleciało do mnie wysyczane przekleństwo, w tutejszych lasach iglastych, sadzonych za Hitlera od linijki, głos niósł naprawdę daleko:
– Donnerwetter!
Zacząłem więc cichutko wołać, po niemiecku – jeśli się pomyliłem, może nie będą strzelać od razu:
– Hier bin ich links unter der Birke – Wydukałem ciężko wykute wersy germańskiej mowy, mając niewielką nadzieję, że tym nie pomyliłem nazwy świerka, bo jakby jednak poszła seria…
– Kurwa, panie, jesteśmy przecież Polakami, co mnie tu będziesz szprechać? – Usłyszałem w odpowiedzi. – Ten niemiecki to chory język – Przed sobą miałem słynnego na całym pograniczu szefa firmy Szczutex, we własnej absolutnie wyjątkowej osobie. – Zresztą dojcze mi dyplomu nie nostryfikowali i teraz muszę nosić to cholerstwo – Wskazał palcem na plecak. – A studentem prawa byłem, panie. Wie pan jaki to był za starej Polski prestiż? – Rozmarzenie w głosie młodego mężczyzny było rozczulające.
Nie było czasu na długie konwersacje i wspominki. Przepakowywaliśmy się. On brał polską wódkę i papierosy, żurek na zakwasie i wołowe rolady, ja pakowałem całe pudła misiów haribo, gotowe dania Knorra i wielkie butelki maggi. Zdziwieni? Ojciec handlował maggi, babka handlowała maggi, to czemu miałbym być od nich gorszy? W Wolnym Państwie Ślunskim był to artykuł pierwszej potrzeby, takim jak niemowlęce pieluszki i amunicja do AK 47. Utrzymująca się blokada celna uczyniła straszliwe spustoszenie w gospodarce niegdysiejszego Kosowa Północy.
Mój handlowy partner wyraźnie chciał pogadać, i to na tematy polityczne, bo zaczął nieledwie od rzyci strony:
– Widział pan jak Republika Kochłowicka dzielnie się broni przed waszymi? – Wkurwić mnie chciał, to pewne. – Na wrocławskiej gazecie pisali. Cztery spalone czołgi tylko w zeszłym tygodniu. Bohaterowie.
Musi wiedzieć, że internet w naszym Państwie jest blokowany i dostępny jedynie dwie godziny dziennie, a to i tak tylko strony rządowe, z nowymi wytycznymi i orędziami Najwyższej Prezydent Ogórek. Zresztą co mnie obchodzą jakieś Kochłowice i domniemane akcje pacyfikacyjne? Mieszkałem tam tylko 30 lat i co, mam teraz płakać nad zbombardowanymi górkami, Mysią i Mrówczą? Niedoczekanie, ja tu czasu nie ma, biznesy robię. Michał czeka w Myszkowie na te miśki i lukrecję, w ruskiej Polsce schodzą jak masło. A potem prosto na Ukrainę, w Krakowie to jest życie że hoho. I w kawiarniach nawet mówią po polsku.
Pospiesznie uścisnąłem więc mężczyźnie w cokolwiek pociesznym moro, nie wspominałem jeszcze o tym, ale był ubrany bodaj w odrzuty armii czechosłowackiej, taka już jest moda pogranicza, rękę i ruszyłem ku strażnicy. Ogniomajster Bercik uwielbia Colorado, trzy paczki powinny wystarczyć, a potem autobaną aż do Katowic. Chyba że Mietlorze znowu wysadzili mosty, wtedy objazdem przez Bytom.
– Donnerwetter! – Zaklął ponownie.
Pewnie wlazł w rów przeciwpancerny z 45 roku.