Kiedy śpi, wygląda tak spokojnie. Trochę przypomina nawet człowieka, a jest przecież tylko Ślązakiem. Rozłożyłam się na parapecie, kamień chłodzi mnie w tyłek i uważnie wpatruję się w śpiącego. Nie jest zbyt ładny, nawet jak na mężczyznę, co gorsza strasznie chrapie. O, właśnie wystawił nogę spod kołdry, stopę czarną jak w habicie ksiądz – to chyba pokolenia pracujących w kopalniach przodków zapisały mu pył węglowy w genach, bo z tego co wiem, nigdy nie robił na przodku albo zwyczajnie się nie myje, świntuch jeden. No tak, z takim brzuchem raczej nie sięga wszędzie, gdzie by należało. Co ja tutaj robię?, w tym obskurnym miejscu?,pytam sama siebie.
I natychmiast sobie przypominam.
****
Jeszcze kilkanaście pokoleń temu byłaby to cała wyprawa, zwłaszcza dla osóbki takiej jak ja, obdarzonej przez naturę dość skromnymi warunkami fizycznymi. Całymi tygodniami wędrowałabym z jednego końca Prus na drugi, może tylko czasem schowałabym się nad kołem ciężarówki albo w węglarce ciuchci, całą resztę drogi pokonałabym na własnych łapach. Dziś zamawiasz sobie transport w blablacarze, opłacasz kartą Mamusi i wygodnie zawożą cię dokładnie pod podany adres.
W czasie podróży umilasz sobie czas oglądaniem śmiesznych ludzi w internetach.
****
Poprosiłam siostrę, by przez te 24 godziny, tyle powinno mi starczyć, kryła mnie przed Mamą. Ma jeść za mnie, co przyjęła z radością, no i używać mojej toalety, co już jej się mniej spodobało. Siostra jest zupełnie inna niż ja, trochę marzycielka i panienka jak z powieści Jane Austen, nie żebym kiedyś czytała, chyba mnie o to nie podejrzewacie, ale kiedyś z mamą oglądałyśmy jeden serial i bardzo płakałyśmy, zwłaszcza kiedy główna bohaterka przefarbowała sobie rude futerko na głowie na czarne i była cała zielona. Ja płakałam oczywiście ze śmiechu.
Siostrzyczka wszystko zdradzi mamie najpóźniej po trzech godzinach, ale się tym nie przejmuję – zanim mnie znajdzie, zdążę dokonać pomsty.
****
Pierdnął. Tak mi się wydaje. A może to pobliska kopalnia nocą wypuszcza jakieś podejrzane dymy? Straszna ta prowincja naszego cudownego Cesarstwa, ten Górny Śląsk. Kto by tu chciał przyjeżdżać, a co dopiero mieszkać? Chyba tylko szaleniec. Znowu się wierci w tym łóżku, jęczy. Czy ja dobrze słyszę? „Marto z córeczkami, wybaczcie” i rozkopuje pościel. Pewnie się nażarł golonki przed snem i teraz gryzie go sumienie. Za późno jednak, przyjechałam i marzę o tym, że wbijam pazury w jego szyję, chłepcę krew i wyrywam mu serce – w rytuale pohańbienia, a nie głodu, ponieważ zwykle jadam bio kurczaka z Lidla w cenie 9,95 za kilogram, bardzo polecam! – jednak po chwili sobie przypominam, że mimo wszystko oboje jesteśmy cywilizowanymi ssakami.
Nie mam już zbyt wiele czasu, za pół godziny muszę być w kocim transporterze na Zgodzie. Zeskakuję z parapetu i cichuteńko zmierzam do miniaturowego przedpokoju. Nasikam mu do butów, temu łajdakowi, to zapamięta, by nie mylić prawdziwych dam z podrabianymi.