Stefan Alfons Miętoch „Tramwaj”

Kontynuując cykl błyskotliwych notek z podróży w czasie i przestrzeni, roboczo nazwany przeze mnie ” Komunikacja publiczna”, muszę wyznać, iż czasem zdarza mi się korzystać, tak, nawet mnie, ślunskiemu inteligentowi w drugim pokoleniu, żyjącemu na adekwatnej stopie majątkowej, mianowicie zdarza mi się korzystać ze śląskiej komunikacji publicznej, ze szczególnym uwzględnieniem tramwajowej Dziewiątki i bardzo sobie chwalę obecne przedłużenie czasu ważności biletów, bo jako uczciwy obywatel nigdy nie zapominam skasować biletu, no i trochę z lęku przed kanarami, szczególnie od czasu gdy […], teraz mogę to zrobić na jednym bilecie, dojechać, nie muszę się wykosztowywać na dwa, i dlatego też, kiedy mercedes mój jest w naprawie albo muszę objechać kilka autohauzów w poszukiwaniu nowszego modelu, korzystam z komunikacji miejskiej KZK GOP – to zabawne, ale ich budynek mieści się tuż przy autostradzie – ze szczególnym uwzględnieniem słynnej na cały region, przącej naprzód po tramwajowych szlakach Wielkiego Ślunska i nieodmiennie dzielnej Dziewiątki.

Podróż taka jest wielce kształcąca nie tylko dla pisarza, którym cały czas niezmiennie pozostaję, ale i dla człowieka w ogólności, pozwala choć na moment zanurzyć się w prawdziwym życiu i iluż to ciekawych ludzi można zaobserwować, szczególnie na trzyprzystankowym odcinku Wirek Plaza-Chebzie Pętla i poczuć, takoż i węchem, wspólną więź ze współobywatelami, którym powiodło się w życiu jednakże trochę mniej, a jakie dialogi się słyszy i zapamiętuje do przyszłej narracji, ileż to wniosków ostatecznych da się wyciągnąć spoglądając choćby na buty, bo to nasze obuwie najwięcej mówi o nas samych, o człowieka kondycji społecznej i, przede wszystkim, moralnej, i o ile kurtką, zwłaszcza w zimie, obserwatora czasem może i oszukasz, to butami absolutnie – nie.

Ja osobiście o moje buty dbam tak jak o mercedesa i nigdy nie noszę sandałów ani nawet mokasynów, jedynie solidne buty sznurowane, choć muszę przyznać, iż po zakupie zawsze proszę miłą panią ekspedientkę, by mi je zawiązała na stopie, mocno, na podwójną pętlę i jak ściągam – buty z nogi, nie sznurówki – to oczywiście nadal związane, bo w kluczowym i cokolwiek traumatycznym wieku przedszkolnym nie udało mi się do perfekcji opanować trudnej sztuki wiązania z jedną pętelką, a z dwóch pętelek zawsze się rozwiązują, tak więc butów używam dopóki się nie rozwiążą, wkładam i ściągam z pewną taką ostrożnością, ale i tak kiedyś zawsze się rozsupłują i wtedy kupuję nowe buty, a stare, choć nadal jak nowe, tak o nie dbam, wrzucam do pojemnika na odzież używaną, niech idą – cóż za gra słów – gdzieś w Polskę.

Przez takie to rozmyślania bardzo późno dostrzegam w Dziewiątce konkurencję, mężczyznę w moim wieku, acz znacznie przystojniejszego i sympatyczniejszego, sznurówki elegancko zawiązane, nieobciążonego zapewne spuścizną odwiecznej chwały Gurnego Ślunska, który też aż uszami strzyże na rozmówki naszych wspólnych, jego i mnie, współpasażerów, a co usłyszy to od razu klika w telefon i wstukuje, wysiadamy o dziwo na tym samym przystanku i on widząc mnie podchodzącego aż blednie – czyżby rozpoznał? – i słyszę jak mówi, on mówi do mnie tak: – nie pierdolnij mnie, proszę, nie pierdolnij, na co odskakuję jak oparzony, bo jaki to ja muszę mieć teraz zdziwiony wyraz twarzy, że aż tak głęboko na mnie spogląda, jakbym był bohaterem rosyjskiej powieści albo może radzieckiej, czy wyglądam na chachora albo Ondraszka?, chcę tylko porozmawiać i słyszę dźwięk ptaszka z twittera i już rozumiem, że wygrał kolejnego flejma, i wtedy odwracam się i odchodzę uspokojony, a muzyka ze słuchawek wpierdala się we mnie i buszuje we mnie, siejąc spustoszenie, piosenka (to) Der Oberschlesien.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s