Dokąd nocą tupta jeż

Pewnego dnia rozgrodzono nasze osiedle.

Rano niczego takiego nie było, kiedy wieczorem ruszyliśmy w drogę, na naszym tradycyjnym szlaku  – z lasku pod monopolowy – napotkaliśmy ogrodzenie. Niezbyt fachowo postawione, kilka pustaków i wbite w nie druty, ale jednak ogrodzenie. Stanęliśmy pod nim zadziwieni, co odważniejsi z nas wyciągali łapki do przodu i stukali w metalowe słupki. Wtedy jeszcze znaleźliśmy nową drogę. jednak już nic, nigdy, nie było takie jak dawniej.

Mur miał być tylko tymczasowy, usłyszeliśmy i przecież niewiele zmieniał, bo były w nim furtki. Żeby przejść, wystarczyło ją lekko pchnąć albo zaczekać jak uczyni to ktoś silniejszy. A jednak… podążając ścieżkami, którymi chodzili nasi rodzice i ich rodzice, napotykaliśmy spojrzenia tych, którzy mieszkali już za ogrodzeniem, pełne początkowo winy, a potem z każdym dniem coraz wyraźniejszej wyższości. Nasze dzieci nie mogły się bawić z ich dziećmi, choć nadal przychodzili do naszego parku na wypoczynek. To przecież miejsce publiczne – Krzyczeli w uniesieniu – nie to co nasze osiedle!

Przy monopolowym, przemianowanym teraz na Delikatesy, stanęli strażnicy i odpędzali nasze małżonki. A było to miejsce z najlepszymi jabłkami i robakami… Kilkoro z nas uniosło się honorem „żołędzie będziemy jesienią żreć, ale nie pójdziemy tam już nigdy”  bili się w brzuszki, groźnie i śmiesznie najeżając, jednak my – roztropniejsi – wysłaliśmy zwiad. Po tygodniu wrócił tylko jeden, resztę podtruto albo utknęli w tunelach na wieczność, z ekscytującą wieścią, że mur ciągnie się daleko, ale się kończy.  Gdzieś tam. Wystarczy iść na północ, w stronę jezdni. Więc spakowaliśmy dobytek i wyszliśmy z naszych nor ku nowej nadziei.

Nocą. „Wyklęty powstań jeżu ziemi, powstańcie których dręczy głód”… melodia niosła się ku drugiej stronie ogrodzenia i mieliśmy nadzieję, że słuchają, że choć ich kolce po tych kilku dniach są bielsze niż nasze, a odchody bardziej energetyczne, na moment przestali jeść najtłustsze owady i w ich serca wkradł się strach. „Ruszymy z posad bryłę świata!”  – wyryczeliśmy już wszyscy, stojąc w zwartym szeregu, a księżyc w pełni unosił się ponad ogrodzeniem.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s