Kiedy ujek Józek się w końcu urodził i dziadek świętował przez dwa dni w szynku narodziny pierworodnego po trzech córach, jego najstarsza córka odważyła się do niego pójść z petycją, by nawo narodzony bajtel nazywał się Grzegorz. Fater na nią spojrzał, pomyślał i gibko odpowiedzioł: nie, bo jak przyjdą nasi? Ledwie 20 lat później ten sam ujek pitnął do Rajchu na łączenie rodzin, a była to kombinacja iście alpejska, bo najpierw pitnyła jego ukochano by zamieszkać z rodzicami i już w Westfalii urodziła córeczkę. Na chwilę wróciła do Polski i tu się hajtnęli i dopiero potem z kolei ujek pojechoł, oczywiście do tegoż wieżowca we Westfalii, tak się składa, ze w połowie zamieszkanego przez ślunskich wychodźców (a w połowie przez Turków). Urodziły mu się jeszcze dwie takie smarkule, teraz mówią mu Juuuuzek z powątpiewaniem w głosie, i pamiętam jak w 96 roku wspólnie oglądaliśmy mistrzostwa Europy w Anglii i kiedy Olivier „Oli” Bierhoff wbił nieszczęsnym Czechom dwie bramki, ujek aż podskoczył w fotelu, w mieszkaniach obok rozległy się wrzaski, a ujek się nagle zasępił: do Czech na wakacje jada, volkswagena mi zarysują, bo na niemieckich blatach…
W przyszłym tygodniu ma lecieć do Korei.
Było to trzecie z kolei doskonałe spotkanie naszego Manschaftu. Tym razem para eleganckich stoperów była biała jak śnieg pod Stalingradem i równie skuteczna jak generał zima. Nic dziwnego, że w starciu z azjatycką nawałnicą pomylił się nawet nasz genialny torman. Ale to nieważne. Mieliśmy gigantyczną przewagę pod względem wyszkolenia, taktyki, przygotowania fizycznego. Wręcz zmiażdżyliśmy prymitywnych małych człowieczków (proszę się nie obrażać, to zwyczajne fakty) z drugiego skraja megakontynentu. I pokazaliśmy światu Leona Goretzkę, kolejnego wielkiego piłkarza, człowieka oraz Niemca. Z optymizmem patrzę w przyszłość. Ten turniej się jeszcze nie skończył. Leroy Sane zniszczyłby pełną braterstwa atmosferę w kadrze, ponieważ najwidoczniej jest mu obcy staroniemiecki duch wspólnoty rodowej oraz plemiennej współzależności.
I tylko do dziś nie rozumiem dlaczego Josef jest bardziej germański od Gregora. Opa Karlik miewał czasem dziwaczne pomysły! Jego babka przyszła tukej z Czeladzi, może to dlatego?