Stefan Alfons Miętoch „Wybory”

To dopiero kilka lat później miała być także moja szkoła i dopiero wtedy zrozumiałem, że masywne drzwi wejściowe są otwierane tylko na wybory, a zwykle dzieciaki muszą wchodzić tylnymi,  od strony boiska. To mógł być ten pierwszy raz, kiedy zrozumiałem, co oznacza wielopokoleniowa okupacja, co robi nie tylko z człowiekiem, ale i jego duszą. Gmach szkolny był imponujący, z czerwonej cegły, zbudowany przez mądre władze w czasach, gdy Polska była co najwyżej marzeniem Piłsudskiego albo błyskiem w oku Dmowskiego. No, tego ostatniego, to może niekoniecznie.

Czasem pytają mnie w licznych wywiadach, dlaczegóż tak nienawidzę Polski, co jest oczywistą nieprawdą. Zwyczajnie kocham Śląsk miłością ślepą, acz niepozbawioną lodowatej dozy sprawiedliwego osądu. Polska, polskość są tu sprawą wtórną, narzuconą. No cóż, my tukej som tolerancyjne. Każdy może zostać Ślązakiem, najpóźniej w trzecim pokoleniu, ale jak nie chce, to ma prosty wybór. Za Brynicę!

Ale nie do Piekar. Yno w druga strona niech rajzują.

Stałym członkiem komisji był sąsiad z parteru, który nie pozwalał nam, bajtlom, grać na trawniku pod oknami i tylko dlatego, zapewniam, nie wyrósł wśród nas żaden dumny reprezentant wielkich piłkarsko Niemiec. Wtedy wydawał się nam bardzo stary, a pewnie nie miał nawet pięćdziesiątki.  Utrzymał się w różnych gremiach gdzieś do 91, może 93, nie pamiętam dokładnie, potem i jego zesłano na wcześniejszą emeryturę, a potężny niegdyś okręg przemysłowy, stalowy spichlerz odrodzonej Rzeczypospolitej, dogorywał. Na pobliskich hałdach odkopywano przedwojenne biedaszyby, szanowany, przekazywany z pokolenia na pokolenie, zawód hasiomaszketnika nie wytrzymał presji wolnego rynku –  wszystko było teraz takie tanie i plastykowe, że nie opłacało się niczego naprawiać.

Och. Jakże szczęśliwie nie mogłem wtedy głosować, bo jako młodzian niezmiernie inteligentny, acz nieszczęśliwy i obdarzony tuszą równie wielką jak moje porażki, z pewnością poparłbym […] jak wszyscy młodzi mężczyźni w pewnym wieku. Kiedy już otrzymałem dowód osobisty, z orzełkiem niekoniecznie tym na którym najbardziej by mi zależało, działał już […], podobno krojcok, ale dobry chłopak i od tego czasu zawsze głosuję na […], czego i wam wszystkim życzę. Bo […] może nie być, ale Śląsk jest wieczny jak i moje powieści oraz utwory pomniejsze. Dlatego czytajcie i nieście dalej godka mojo (ale tylko w jedynym dobrym dialekcie piekarskim).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s