Dramatis personæ
KAMIL – Kamil
MAJOR – Major
REDAKTOR – Redaktor
DUCH KAYTKA – Duch Kaytka
Miejsce dramatu
Sympatyczny lokal stargetowany na niższą klasę średnią na ul. Trzeciego Maja w miłym prowincjonalnym mieście na południu Polski, słynny ze swego Piwa z Piczy oraz rezydenta (którym jest KAMIL)
AKT OSTATNI
.. no więc przywołując Zakres Prawa czyli Słów Kilka o Reformie Wszelakiej Państwa Stiga Petersena zwanego Kobylanusem, dzieła opublikowanego w 1667 roku w Wittenberdze w formacie quatro i powołując się na autorytet mojego serdecznego druha, profesora Sadurskiego, mogę z pełnym przekonaniem twierdzić, to co twierdzę: Messi kupka! – Wylaszczony grubasek huknął w stół tak mocno, że aż buraczki z kompletem dipów wylądowały mu na twarzy, choć nie było jeszcze nawet dziewiętnastej w ten niedzielny wieczór.
– Spokojnie Major! – Redaktor, typowy polski inteligent, chudy z wiecznego niedojadania, acz w modnych okularach podkreślających jego inteligenckość, próbował tonować kompana.
– Nie potrafię zrozumieć dlaczego tylu moich znajomych tak się rajcuje milionerami biegającymi za świńskim flakiem – Podzielił się myślą głęboką trzeci z mężczyzn.
– Ssij brudne jajka Perezowi – To znowu Major.
– Tylko bez histerii.. – W Redaktorze obudziła się polemiczna żyłka. – Czytałem ostatnio książkę, po angielsku, której autor wrzucał dane z lat 60, XIX wieku i udowodnił, że historycznie nikt nie został tak poszkodowany przez wypaczony neoliberalny kapitalizm jak kibice piłkarscy.
– Tak, w Polsce to absolutnie margines, ale prawdziwym problemem jest biurowa klasa średnia z karnetami na Legię.
– Panowie, panowie, mieliśmy listę stworzyć. Noworoczną. I nagrody rozdać!
– Na pierwsze miejsce Adaś.
– Tak, tak. Nikt mnie tak nie rozczarował jak on. Serce mi złamał…
– .. pisze lepiej ode mnie…
– … i nie wierzy w Marksa, Święty Kościół powszechny oraz w „Solidarność”.
– Ale dajemy go na listę radykalizacji czy obiektywnych?
Nie wiedzieli. Kelner przyniósł nowe kufle.
– Książkę niedawno wydałem.
– A ja napisałem.
– Może ktoś kupi. Nie nadążam z rozdawaniem gratisów.
– Python.
– Pyton? Gdzie?
– A nie, taki język. Programowania. Uczę się.
– To będziesz teraz fajnopolaczył?
– Gdzież tam, gdzież tam.
– Jeśli dziś jest sobota, to mam tekścik w Krypolu. Albo w Superaku. Nie pamiętam. – Major przebudził się na chwilę, by ponownie zalec w buraczkach.
– To może Rurza?
– Klasowo zaszczuliście ją. Młodą dziewczynę.
– Chyba jego. Stary dziad. Pamięta nawet Buzka jako premiera. Wyborcy tyle nie żyją.
– A to nie nie wiem o kogo chodzi, nie znam człowieka.
– zsdsjkcklmnokdostw.
– Patrzcie jak Żydek.
– Gdzie? I ciszej, jeszcze usłyszy.
– A nie, nad wejściem. Kasę liczy.
– No jak z plasteliny ten nochal. Pewnie jakiś absolwent zaocznej architektury sprzedaje to badziewie ludowi.
– Mój mikrusku. Kochajmy się jak bracia, kąpmy się jak obcy. – I bęc w buraczki.
– Ale dopóki nie zmienimy zasad redystrybucji kapitału, nie ma co z tym walczyć. Ot, przeszłość, która przeminie po zmianie paradygmatu bryły świata.
– Chyba już zamykają. W końcu jutro Wigilia. Klasa pracownicza ma swoje prawa.
– Albo dzień zrównania nocy z dniem. Wiecie, że nawet w Egipcie kapłani wyprzedzali rządy faraona?
– Takie to były czasy. Nawet lewica posyłała dzieci księdzu na nauki. Teraz jak nie chce, to nie musi.
– Ale choinkę musiałem wyrąbać.
– Taką ekologiczną?
– No.
Bryznęły buraczki.
– Gaaaaarson!
– Mam debet na karcie.
– A ja chyba zostawiłem portfel w spodniach do prania.
– zsdfdfigid… biorą książki z półek i nie czytają CGFDEWRSF zawsze te najładniejsze…
– Ale na napiwek chyba uzbieramy?
„Nie ma darmowych kraftów” – Podsumował obiektywnie przyczajony dotychczas na neonie za oknem, nieledwie zahibernowany z tego zimna Duch Kaytka i rozpłynął się ku pobliskiemu dworcowi. Pospieszny do Krakowa był spóźniony tylko dwie godziny, więc nie było na co dłużej czekać.
ZAGADKA
Kto ostatecznie zapłacił za piwo?
Doskonałe
PolubieniePolubienie