Sylwester

Asi

Pół roboty było Jej

Płatki śniegu wirowały w nocnym powietrzu, nindże grzały się w dżakuzi w imponujących ogrodach Kasztelu, popijając prosecco i zajadając się mandarynkami. I gdyby szacowny narrator był starym satyrem, a nie niepozornym fetyszystą trzeciego stopnia, to w tej chwili by bardzo żałował, iż nie poszły w ślady posła T. albo aktualnego polskiego Macrona. No cóż, nikt nie jest doskonały. Poza pewnym płockim prawnikiem i jego Panią Kotą.

Smoczyca z Potomstwem puszczały ogromne bańki mydlane pod brzozą. W przerwach pilnowali, by ogień pod rusztem nie przygasł nadmiernie.

Piknik wpadł w gości, tak po sąsiedzku, bo jak powiedział, tu cytat dokładny: „Czas najwyższy zmienić dietę” i nawet przyniósł ze sobą sałatkę, ale jakoś stała ona na drewnianym piknikowym stole nienaruszona. Tija i Puciul spoglądały na niego bardzo nieufnie.

Byli już parą najlepszych przyjaciół. Tija pokazała kompanowi, gdzie kąpią się dzikie świnie, a Puciul przedstawił nową koleżankę Bałwankowi.

Nawet R. wychynął na moment z wygodnej trumienki po dziadku i oddał dwie puszki Bosmana, co prawda najtańszego, na składkową imprezę. A mógł przecież zabić! Odsetkami z odszkodowania w sprawie Pozwu…

Sierżant Międzyzjeż gdzieś się zapodział. Julek też zniknął. W całym powiecie nie poleciał tej nocy w gwieździste niebo ani jeden fajerwerk, a niedoszłych piro/techników/manów znajdowano następnego dnia wiszących na orzechach włoskich, nogami do góry, z wielkim J wytatuowanym na tyłkach.

A. pozostawał w stuporze. Zbiórka na Patronicie, na rekonstrukcję futerka, biła rekordy popularności. Do dziś nie wiadomo, kto ją założył. I gdzie jest kasa?!

I tylko M. nie potrafił wyjaśnić Szacownej Małżonce, co cała ta zbieranina robi akurat w ich domu. I dlaczego lata po pokojach w zbroi, a nie, jak zwykle, w samej koszulce Salaha. Równocześnie musiał uspokajać Sierżanta Międzyzjeża, że plan opanowania Kasztelu oraz przejęcia lotniczych biletów na Zanzibar jak najbardziej pozostaje w nocy. Znaczy się mocy.

Ogarek… spuśćmy zasłonę milczenia na tego nikczemnika! Niech mu brazylijski piasek lekkim będzie!!!

Misio śnił sny o byciu psem dyktatora i czworonożnym zbawcą narodu (szczęśliwie nie ustalono którego).

Wikuś zapoznawał się z florą bakteryjną Biblijnej Bestii.

Nie był to aż tak zły rok, by następny nie był lepszy.

****

Jeżalsi spali.

Tu małe wyjaśnienie dla niezwykle sympatycznych autorów opinii na blożku (a także tych niesympatycznych, bo i tacy się trafiają). Jeże, poza cierpiącym na bezsenność Sierżantem Międzyzjeżem, który jak wiadomo przeszedł małą trałemką w młodości i w ogóle jest kibicem Arsenalu, co zasadniczo wyjaśnia wszystko, zapadają zimą – a dokładnie kiedy temperatura kilka dni z rzędu spadnie poniżej zera stopni w kontynentalnej skali Celsjusza – w stan zwany popularnie hibernacją. I lepiej, by się nie wybudzały, dopóki nie będzie naprawdę ciepło, a zasoby energetyczne się nie skończyły przedwcześnie.

To prawo natury dotyczy również tak doskonale wyszkolonych i elitarnych jednostek militarnych jak JOT. Nie oznacza to oczywiście, że Królestwo Jeżowe/Republika Jeżacka pozostają w tym okresie bezbronne, ale to już [tajemnica państwowa]. W każdym razie nie wchodziłbym do Lasu ze złymi zamiarami nawet zimą! Może szczególnie zimą.

PS Stadion Śląski musi zostać zburzony.

2 komentarze do “Sylwester

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s