Brutalizm realny (1)

Szedłem alejkami. Puszczając bąki jak bohater prozy Majora.

W osiedlowym minisupermarkecie.

– Rozbił się. – Usłyszałem zza półki trochę dalszej.

Znowu.

Pomyślałem, wspominając jak 10 kwietnia po południu właśnie ogłoszono żałobę narodową i przez sklepowy radiowęzeł podano nową godzinę zamknięcia sklepu, a łysy starszy pan pod czterdziestkę kurwował, że to jednak pewna przesada.

– Majonez kielecki chyba. Jajkami zajeżdża.

– Chodźmy stąd.

– Tędy?

– Zmieścisz się. Śmiało.

Szepty oddalały się z każdym krokiem. Było mi tak bardzo głupio.

Zaparcia to straszliwa przypadłość.

3 komentarze do “Brutalizm realny (1)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s