„Cebularz Polski” (11/91).

Niemce w polskyej ciżemce (38)

Pochodzenie Pascheu Von Inojuscha, saksońskiego kuzyna osławionego Ptyscha pozostawało zagadką nawet dla niego. Urodził się gdzieś w Europie centralnej, pomiędzy Bałtykiem a Adriatykiem – jak ujęła problem późniejsza historiografia – i przez pierwszych kilkanaście lat swego życia walczył o resztki jedzenia w rynsztokach z bandami podobnych sobie obdartusów, bezpańskimi pasami oraz szurami wędrownymi z gatunku szczególnie upierdliwych, jak podsumowała A. Czerniakowska w swej nieocenionej monografii „Niebieskie ptaki późnego średniowiecza”.

Gdzieś w tym czasie pijany i nieudolny mistrz katowski uciął naszemu bohaterowi ucho (lewe) zamiast głowy, co tenże wziął za znak od Boga i postanowił uciec z miasta swego dzieciństwa oraz wczesnej młodości. W późniejszych latach utrzymywał, iż ucho stracił w czasie misji do księdza Jana, pośród czarnych Etiopów i stworów o jednej nodze oraz ustach jakby stworzonych do… konsumowania.  Kilka kolejnych lat pozostaje jesienią średniowiecza dla uczciwego badacza tamtych czasów, jednak pewne poszlaki wskazują, iż dwudziestoletni już Pascheu zajmował się w życiu kolejno: handlem relikwiami (w tym fragmentami krzyża Pańskiego, drzazgami własnoręcznie zeskrobanymi z drzwi karczmy czwartej kategorii w granicznym mieście kulturowym Bytom), żebractwem, zbójectwem, a nawet czarnoksięstwem. W ostatniej  z tych dziedzin odniósł sukces połowiczny, mianowicie nie udało mu się wyprodukować choćby miligrama złota, ale całe pohusyckie Czechy pełne były berbeci o twarzyczkach zadziwiająco podobnych do jego własnej, choć dwuuchych.

Na dalsze kilka lat Pascheu znika z kronik ówczesnych i spotykamy go ponownie w zmieszaniu pobitewnym pod Warną, gdzie pierwszy raz spotyka się osobiście ze swoim „kuzynem” Ptyschem – nauka nie rozstrzygnęła kwestii prawdziwości pokrewieństwa, ale jak to mawiają zły ciągnie do złego – i następnie razem udają króla Władysława, wędrując przez całe Bałkany. Nie odważymy się rozstrzygnąć prawdziwości legendy o królu z głową pod pachą, temat tak chętnie podejmowany przez historyków starszego pokolenia, tak więc kwestia tego,  czy to Ptysch był głową czy dołem duetu musi pozostać nadal w mocy. Autor posiada pewne podejrzenia, jednak bez dowodów nie zamierza ich ujawniać.

Dalsze losy Ptyscha są doskonale znane, skupmy się więc ponownie na Pascheu. Brał udział w upadku Konstantynopola, następnie pełnił podrzędne funkcje w sułtańskim zwierzyńcu  – choć z osobną klatką – by uciekać z Carogrodu w wyniku romantycznej awantury z eunuchami. I tu pierwszy raz, przynajmniej oficjalnie, trafia do Polski (przez Mołdawię oraz Karpaty).

Mianowicie w roku pańskim 1466 znajdujemy go w Krakowie, kiedy to pada na kolana przed biskupem Kostką i podaje się za szlachcica Pachoła z Inowrocławia herbu Jeże Kolce, za młodu porwanego przez Saracenów i od dwudziestu lat próbującego wrócić do domu z niewoli, przez co zapomniał polskiego, a po łacinie mówi z silnym niemieckim akcentem. Dociera aż na dwór królewski, biesiaduje również na zamku w Wilnie i ostatecznie król potwierdza jego pochodzenie oraz odwieczne prawa własności do majątku Kozia Głowa.

Sam życiorys, choć ciekawy, zaniknąłby w gromadzie licznych innych tego typu awanturników, gdyby nie fakt, że Pascheu Von Inojusch wraz ze sobą przyniósł orientalne wzorce. Do jego czasów Polacy nie nosili wąsów, ubierali się w spodnie, potrafili wbić gwoździe do ściany, a nawet samodzielnie naprawić wóz z sianem. Dopiero wpływy azjatyckie zawleczone do kraju przez cudzoziemskiego bękarta zazjatyzowały kolebkę Wielkiej Lechii. przyczyniając się do rozbiorów, upadku powstania warszawskiego, a także zdrady Okrągłego Stołu. Gen zdrady narodowej nie jest etnicznie nas, dopiero został nam podstępnie wszczepiony przez różnych Prtyschów i Pascheów, szumowin wyzutych z Europy i honoru. Warto o tym pamiętać we wszystkich dyskusjach o polskim winie!

5 komentarzy do “„Cebularz Polski” (11/91).

  1. Tak! Zdecydowanie brakuje tej historii w podręcznikach!!!! Aż wierzyć się nie chce, że odpowiedzialne za to byty jeszcze pracujo!!

    Polubione przez 1 osoba

  2. czy to prawda, że serb Ajić Liśćegrabić był prapraprapraaaadziadkiem Boroczka?
    dlaczego nikt o tym nie mówi i co jeszcze się przed nami ukrywa?!

    Polubione przez 1 osoba

  3. Odnoszę wrażenie, iż autor celowo pominął kilka niewygodnych wątków, co sugeruje pewna przynależność autora. Jest dla mnie totalną aberracją brak np. wątku mongolskiego czy wzmianki o archiwach Tallina (dywersancka rola Paschaua jako turbiny ORP „Orzeł”). A co z „oświecającymi” wieczorami w zaciszu laboratorium Skłodowskiej? A zlamanie szyfru do tabernakulum w Sagrada Família?
    Co z podszywaniem się pod kapitana Carpatii podczas słynnej kwietniowej nocy? Albo FAKT, że widziano go w tym samym czasie w balonie nad Roswell i cumującego kuter „Szkuner” w Singapurze? Zamach w Sarajewie przy pomocy procy i własnego zmrożonego jądra? Ciepłe plotki każdy lubi, nie każdy jednak lubi słuchać śmierdzącej prawdy!

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s