Ex Pan Ogarek, kandydat który wypełnił wszystkie obietnice, przez co został pogoniony przez rodaków ze stanowiska po miesiącu, smętnie ciągnął walizkę na kółkach po hali przylotów amsterdamskiego lotniska. Miał silne poczucie deja vu, które od razu postanowił w sobie zwalczyć, bo od czasu afery z dwoma Ogarkami – z których jeden okazał się finalnie lustrzanym odbiciem któregoś Ogarka – nie do końca ufał sobie i swoim odczuciom. Tyle dobrego, że w końcu się pozbył tego okropnego stoliczka i nie będzie się dłużej o niego obijał! Jak już wróci do swego mieszkanka i będzie musiał wyrzucić syna z kolegą na ulicę. Odpocznie po pilnowaniu żyrandola, och odpocznie.
Aż się wzdrygnął. Nie na wspomnienie syna, który był oczywiście kochany i tylko metraż był zbyt mały i dlatego musiał sobie iść, wrzesień mamy ciepły tego roku, no jak w 39, tylko na widok pana w smutnym rządowym garniturze i najnowszych służbowych rajbanach. Taki sam, może nawet ten sam, go z reguły przymykał w czasie poprzednich powrotów do Olandii. Nowy polski prezydent nie pierdoli się w tańcu, a obiecał amnestię, zaklął po nosem Ogarek, był bowiem w wyjątkowym nie humorze i ani trochę nie spieszyło mu się tym razem do celi, zaczął więc szukać dróg ucieczki. Obok grupa uchodźców z Syrii stała smętnie i czekała na rozlokowanie. Ogarek pognał do toalety, spalił dokumenty i pociął karty, do reklamówki przepakował dwie zmiany bielizny, zapasowego samrtfona oraz bluzę Nike, i stanął w rządku.
****
Ex Pan Ogarek się rozchorował. I jeszcze na dodatek absolutnie nie oszukał swego przeznaczenia.
Źli Olędrzy Syryjczyków ulokowali… w byłym więzieniu miejskim, a Ex Pana Ogarka oczywiście razem z nimi. Po trzech dniach został zresztą przeniesiony do jedynki, tak słabo się socjalizował. Nadal ani słowa po olędersku, a pod prysznicem zostawiał klapki i chodził po ośrodku w popularnej żonobijce. Przecież nie mógł wytłumaczyć, że nie zdążył zapakować niczego innego, tak szybko pucz zagroził Dużemu Pałacowi i musiał salwować się ucieczką przez okno, po drabinie stojącej tam jeszcze od czasów Kwaśniewskiego! Młodzi Arabowie patrzyli na niego z pogardą, a starsi wręcz wyzywali go od złogów asymilacji, o ile dobrze rozumiał syryjski arabski swych rozmówców. Ex Pan Ogarek dobrze posługiwał się indonezyjskim wariantem tego języka, wolał się jednak nie wychylać. I tak z trudem wyjaśnił współmieszkańcom, że jego prapra(…)dziadka Tatarzy wzięli w jasyr pod Lwowem i dlatego jest taki życiowo niewydarzony.
Skinęli ze zrozumieniem głową i na kilka godzin dali spokój.
****
Ex Pan Ogarek gorączkował i zwidywały mu się same dobre rzeczy. Pierwszorzędny rower wyścigowy kolarza drugiej kategorii, plaża w Bahia de el Mare, ciastka świeżo posypane kakao, sok wyciśnięty z trzciny cukrowej, ulepek taki, że śliwkowe kompoty śląskiej babci smakują po nim jak śledzie. Bałtyckie…
Wtem! Sen zszarzał, stał się czarny jak Wałbrzych nocą – albo, by nie posądzono obiektywnego narratora o klasizm i regionalny rasizm, Katowice po siedemnastej – i Senhora Ogarka gonił jakiś olbrzym z pismem sądowym. A może już nie Senhora Ogarka, tylko któreś inne z jego licznych wcieleń? Potwór zmniejszył się, rozpękł jak zbyt długo mielony w ustach balon hubby bubby i zamienił w nastoletniego szczypiorka, noszącego zeszyty młodej nauczycielce od ruskiego w nadziei na choćby dwójkę (ocenę, świńtuchy). Masza i łysy niedźwiedź teraz polowali na któregoś z Ogarków, niedźwiedź trzymał w łapach swych srebrne sztućce, jeszcze z rabacji, kiedy to chłopi chowali odzyskane dobra po jaskiniach, a Ogarkowie mnożyli się i zaludniali całą ziemię, co dawno temu opisał pewien słynny Redaktor, ale nie ten słynny Redaktor, tylko ten wcześniejszy, w książce wydanej z dofinansowaniem centralnego centrum chałtury, mianowicie zatytułowanej „Ogarki nie istnieją!”, trylogii awanturniczej z dozą romantyzmu.
****
Minister zdrowia Królestwa Olandii wydał komunikat, że sprawa jest poważna, choroba na razie nieznana i nie rozpoznana, ale sytuacja pozostaje pod kontrolą i specjalny szpital pozostanie otwarty tak długo jak trzeba będzie. Tak, nawet dla tylko jednego pacjenta, którego personalia i pochodzenie pozostają nieznane. Twarz tak zmienna, że niepodobna do nikogo, nawet do człowieka bez właściwości, którego pragnę teraz państwu przedstawić. Prawda, że nie do zapamiętania?
Żodyn, żodyn lekarz nie wiedział, że Ex Pana Ogarka dopadły nawroty polskości. A to choroba śmiertelna.
HAUUU!
PolubieniePolubienie
Proszę trzymać tego łysego niedźwiedzia z dala od moich kóz!
PolubieniePolubione przez 1 osoba