– Rzeczywiście nie ma darmowych obiadów – pomyślał Ogarek kupując na lotnisku w P. węgiel, bynajmniej nie z pobudek sentymentalnych.
Zgięty w pół ledwie dobiegł do toalety.
Po nadaniu bagażu – Panowie, proszę uważać, to autentyk z XVI wieku. Zabytek użytkowy, proszę, tu papiery. Ówczesny kowal kuł go przez pół roku i składa się z tysięcy mikro-warstw – pomyślał, że kończy z fuchami na boku. Pieprzyć wolny rynek i schabowe, od dziś tylko sushi i macierzysta organizacja przestępcza.
– Senhor Ogarek proszony do informacji. Senhor Ogarek proszony do informacji! – Rozniosło się po hali odlotów.
– Proszę podpisać, paczka dla pana – Uśmiechnęła się urocza urzędniczka.
Co za miła niespodzianka, ciekawe od kogo to może być, pomyślał i otworzył pakunek. To, co się wydarzyło później, trafiło na trzecie miejsca światowych agencji informacyjnych, za narodzinami kuzynki prawnuka wnuka ciotki dziadka królowej Elżbiety oraz koszmarną serią, 33 minut od ostatniej strzelonej bramki, Krzysztofa Piątka.
****
– Grisza, kudy vy poklaly shvabru?
– Tam, poruch z tsym novym trupom! – Odpowiedział drugi Ukrainiec koledze. Obaj zostali wynajęci przez firmę zewnętrzną wynajętą przez sejmik śląski do posprzątania Panteonu Śląskiego w podziemiach Katedry. I już od czterech godzin szorowali krypty. Na kościelnej wieży odezwały się dzwony, wieszcząc nadejście północy.
Zgasły światła i nagły rumor poniósł się od strony nagrobków. Kamienna płyta poczęła się unosić z sarkofagu, jednak nie tego, w którym pochowano śp. Sondziego, z grobowca obok. Ukraińcom, weteranom z Donbasu – choć każdy walczył po innej stronie, włosy stanęły dęba. Światła rozbłysły ponownie, oświetlając przerażającego łysielca gramolącego się z grobu awansem przyszykowanego już słynnemu śląskiemu pisarzowi, oby żył jak najdłużej i bawił nas swoją twórczością.
– No co, kolegę byłem odwiedzić i mi się zdrzemnęło – Odpowiedział stwór widząc oniemiałych sprzątaczy – Saszka, to ty?! Dobrze cie widzieć, bo ja nowy biznes rozkręcam. Kopę lat. A byłem pewien, ze leżysz gdzieś pod Starogardem, tak nagle zniknąłeś. Koledze można ufać? Bo ja bym miał taką delikatną sprawę…
****
Nie było ani jednej chmurki. Sondzia najpierw odwrócił się w lewo, potem w prawo. Ani jednej chmurki. Tylko błękit. Czysty jak łza Najświętszej Panienki na niebie i lekko zielonkawy poniżej. Odgłos spadających kokosów i fale rozbijające się o rafę.
Sondzia rozsiadł się wygodnie w rozkładanym foteliku plażowym. Parawan zabezpieczał go od wiatru i ewentualnych spojrzeń ciekawskich Na wszelki wypadek, bo na przestrzeni wielu mil morskich nie powinno być najmniejszego śladu po innych ludziach.
Trójoczna jaszczurka przyglądała mu się ciekawie. Stosy akt wokół łapały radiację. Sondzia zakaszlał i odpluwając flegmę, zauważył coś dziwnego w piasku. Dopiero po chwili zrozumiał, że to jego własny ząb. Czterometrowe ptaszysko porwało go do gniazda.
Kazała czekać na atolu Bikini. Przypłynie ze złotem. Tak powiedziała. Kiedy tylko sprawa ucichnie.
Sondzia więc czekał.
****
Maryśka Grzebałtowska umyła już zęby i powoli się szykowała spać w swoim malutkim studenckim mieszkanku, kiedy do drzwi zaczął ktoś pukać. Najpierw nieśmiało, potem coraz bardziej natarczywie. Trzeba by w końcu naprawić ten dzwonek, pomyślała Maryśka otwierać drzwi. Ale ona tylko tu wynajmowała.
– Lena jestem – Piękność w futrze już wyciągała rękę. – Czy mogę wejść?
– To musi być jakaś pomyłka – Odrzekła skonfundowana dziennikarka. – Agencja towarzyska – Aż się zapłoniła – mieści się piętro niżej.
– Nie, nie. Ja do pani. Wszystko wyjaśnię – I już stała w przedpokoju. – Ale dziękuję za komplement.
****
W raciborskich lasach nieduży biały piesek zarastał futerkiem i wył z tęsknoty za swym panem, który nagle zniknął, pozostawiając na stoliczku niedopitą neskę i biografię Stalina otwartą na rozdziale „Jak dojść do władzy po trupach towarzyszy”, z licznymi podkreśleniami. Piesek żałował, że nie wyjaśnił swemu człowiekowi, że samozaorywanie innych człowieków to bardzo zła idea.
Pandom stupor służy, że tak bez związku rzucę!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I kolega zdziwiony, żem zaszczuta odeszła! I jak już to escort girl!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uff. Przynajmniej koleżanka nadal oddycha, a Sondzia to nie wiadomo!
PolubieniePolubienie
I ciągłe pretensje!
Rzucam to pisanie.
Poetą zostanę!
PolubieniePolubienie