Smutno

Pewien podstępny pandziak pozostawał nadal w stuporze. I choć jego pyszczek wredny zdobiły ślady białego proszku, ciągnące się ponadto aż do pomieszczeń kuchennych, nie można mu zarzuć, że nie spał.

Nindże były kontuzjowane niewstrzemięźliwie.

Smoczyca z potomstwem na Święta leciała do Warszawy i trochę się tego bała. To przecież w tamtejszej komunikacji publicznej grasował osławiony Napalony, wróg okrutny w swej legendarnej niemądrości. Klapsowanie takiego to żadna przyjemność, bo chłop już cokolwiek przeterminowany.

Zazieleniło się i Julek skończył z dietą. Pilarze wylatywali w powietrze, a ich piły spalinowe warkocząc tańczyły w powietrzu, kiedy nienasycony jednorożec patrolował wycinane lasy Pandamonium.

Misio… Misio ze zgrozą obserwował, co trafia na grilla.

Ćmelak poszedł po chleb. Wyposażony w apteczkę i zestaw przetrwania dla komandosów. Obiecał wrócić najpóźniej w przyszłym tygodniu.

Wielka Sobota w Pandamonium zapowiadała się nieszczególnie.

W zdeklarowanej większości mieszkańcy tego terytorium autonomicznego byli zdeklarowanymi ateistami, lewakami, półpolakami (albo nawet mniej), jednym słowem – nie łączył ich wspólny kod kulturowy – ani nawet kreskowy, ponieważ większa część mieszkała na umierającym Zachodzie albo aspirowała do zamieszkania – z resztą społeczeństwa, które nawet jeśli również nie wypełniało rytuałów, to nie dlatego, że byli zdegenerowani jak mieszkańcy Pandamonium, ale dlatego, że zostali ogłupieni przez złą partię.

Nie, nie tę dobrą, tylko tę drugą.

Lena nakazywała biednym asystentom odwijać świąteczne mikołajki, pardon, zajączki. Błyskały na złoto. Głupcy szukają pociągu, kiedy prawdziwe bogactwo znajdowało się w sztolniach [tajemnica państwowa].

Sondzia mutował na Atolu.

Rapier z Michauem pilnowali Grobu Pańskiego w hełmach straży pożarnej, a potem zlatywały ciuchy i zaczynał się wieczór panieński. Nie tych dwóch huncwotów, oczywiście.

Niedźwiedziowi burżuje po zimie w ogóle się nie podobali. Byli albo żylaści albo przerośnięci tłuszczem. A fe. Żal zastawę po (ich) przodkach wyciągać.

Tylko jeżalsi trzymali pion i w pełnym umundurowaniu oddziałami ruszyli świecić jajka, ale po drodze z koszyków znikały co lepsze frykasy.

Przerażony piekarz własnoręcznie wykonywał bułki, chleby, kołocze, ciastka klonowe, pączki, drożdżówki i inne smakowitości. Miał w czterech literach trzy pokolenia swoje, ale cokolwiek słyszał o piwnicach Kasztelu. Tych pod oficjalną Piwnicą, w której to…

Pewien podstępny pandziak pozostawał nadal w stuporze. I choć jego pyszczek wredny zdobiły ślady białego proszku, ciągnące się ponadto aż do pomieszczeń kuchennych Kasztelu, nie można mu zarzuć, że nie spał.

2 komentarze do “Smutno

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s