Jutro, w czas śmierci, o sobie zapomnij

Nie możesz tak naprawdę poznać swojej twarzy, bo zmienia się z każdą sekundą życia, a co więcej – łatwiej wyobrazić sobie ją, tą swoją twarz, niby tak dobrze znaną od pierwszej chwili, kiedy tylko w lustrze rozpoznałeś siebie, kiedy ręką wskazał odbicie ojciec, częściej matka, trzymający cię w górze i potem, już przedszkolak, po raz pierwszy poczułeś dreszcz bycia sobą, autonomiczną częścią większej całości, którą jeszcze kilka lat później bezpodstawnie utożsamisz z całą ludzkością, i w tej grze luster łatwiej wyobrazić sobie swoją twarz jutrzejszą niż poznać twarz już przeszłą, byłą – wpatrujesz się wtedy z niedowierzaniem w zdjęcie wypadłe spośród stron „Nostromo” i dziwisz się nie tyle nawet sobie samemu, co temu dziwnemu typowi z głupią fryzurą – i z wąsami albo ich brakiem – którym rzekomo niegdyś byłeś. Tomasz stał nad tomem Conrada w bibliotece swego ojca i miał do niego coraz większe pretensje, nie tylko dlatego, że właśnie umarł – choć jednak śmierć rodzica jest zawsze mniejszym ciężarem niż własna – ale i dlatego, że zatrzymał właśnie to zdjęcie, tę fotkę zrobioną dawno temu, dwa albo i trzy życia wstecz, kiedy może i nie był tak bardzo młody, ale świat był na pewno bardziej świeży.

Kartkował książkę dawno nieżyjącego wielkiego angielskiego pisarza, który, jak Tomasz, też był kiedyś Polakiem i po raz kolejny dotarło do niego, że pisarze używający tak koszmarnie długich zdań skrywają pod nimi pustkę i nadmierny sentymentalizm. Odłożył książkę na półkę, raczej prędzej niż później trafi do antykwariatu. Ludzie wykazują dziwną słabość do kolekcjonowania, książek, wspomnień, bibelotów, chomikowania, upychania po szafach pamiątek i rozczulania się nad nimi. Tomasz, teraz częściej znany pod swoim drugim imieniem, Tom, od dawna nie ulegał takim sentymentom. Była to pierwsza rzecz, której oduczono go na studiach w Oxfordzie, już w pierwszym trymestrze profesor D., urodzony jeszcze w którymś z brytyjskich dominiów spadkobierca irlandzkiego dworka, zmusił go do rozstania się ze, jak to nazywał „słowiańską duchowością”, jeśli chce robić karierę w oczach Zachodu.

Tomasz właśnie wówczas zmienił imię – i oczywiście wizytówki, choć wydrukował je w Polsce, bo wtedy jeszcze była to dość droga usługa, na grubym lakierowanym papierze, złotą czcionką, taka była moda i trzy razy musiał za nie zapłacić, bo pierwsza partia była do niczego, a drugą ukradziono mu prawie natychmiast po wyjściu z zakładu – nazwiska, dość mocno niemieckiego, nie musiał szczególnie poprawiać, bo Anglicy to przecież Germanie, choć rzadko który to przyzna. Kupno garnituru, trzyrzędowego i w prążki, wyostrzyło mu rysy i zmusiło do podjęcia drugiej pracy, najlepiej takiej w której jego umiejętności byłyby wykorzystywane w pełni. Nie każdy może to powiedzieć o sobie i wykonywanej przez siebie pracy.

I tylko, kiedy wychodził od krawca, w nowym garniturze, dumny z tego pierwszego kroku ku lepszej, lepiej płatnej, przyszłości, minął go jakiś mężczyzna, ubrany w ten sam garnitur, choć krawiec zarzekał się, że robią po jednym egzemplarzu, bo każdy klient jest wyjątkowy, o twarzy jakby trochę śródziemnomorskiej, może arabskiej, w najgorszym razie południowosłowiańskiej, lekko oliwkowa cera i wąs tak czarny jak węgiel w tygielku, i zdziwiony równie mocno jak Tomasz nieomal wywrócił się, w ostatniej chwili podpierając się laską o mokry chodnik i Tomasz usłyszał siarczyste kurwa mać i jak najszybciej ewakuował się z miejsca wypadku, niedoszłego upadku doli i wiary człowieczej. Żegnał go charakterystyczny hałas, coś jakby furkot, wizg milionów gołębich skrzydeł na placu w Katowicach albo przejazd pociągu pospiesznego przez kolonię familoków, kiedy szklanki spadają z bifyjów, a umęczeni mieszkańcy rozpijają kolejną halbę. Mr Chopra, sympatyczny angielski krawiec, równie pospiesznie jak pociąg, spuszczał roletę na witrynę swego zakładu, z rokiem założenia 1899 i cylindrem wymalowanym na szkle.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s