Ideał

„Idealny”, pomyślała, kiedy mężczyzna wszedł do lokalu ze sztuczną chabrową różą przypiętą do kołnierza czarnego płaszcza. Metr sześćdziesiąt w przysłowiowym kapeluszu, w rzeczywistym kaszkiecie jeszcze mniej. Spłowiałe nakrycie głowy skrywało potężną łysinę, choć dzielnie trzymało w ryzach dwudziestocentymetrową zaczeskę. Taki bardziej korpulentny chłop, o udach prostych jak klepki. Beczki wykonanej przez najgorszego bednarza w historii.

„Doskonały”, pomyślała, kiedy sarmackim wąsem omiótł jej dłoń, pozostawiając ślinę w ilościach wręcz przemysłowych, następnie zamówił dla nich po zestawie dnia, a na uwagę, iż jest wegetarianką, stwierdził urokliwie: zje pani ziemniaczki i kapustkę ze skwareczkami, kotlecika nie trzeba, można zostawić. Wieczorem zrobią z niego mielonego.

Serce biło jej jak oszalałe. Czyżby to był on? Ten jedyny? Wymarzony, wyśniony?

Już kończył jeść, ostatnim kawałkiem chleba wytarł tłuszcz do ostatka i poluzował pasek u spodni. Zupełnie się z tym nie kryjąc i jeszcze beknął. „Jakie to ja mam szczęście”, pomyślała. I wtedy stało się najgorsze:

– Pani Marto, czy ja mogę coś powiedzieć? – Było to pytanie retoryczne, bo bez chwili przerwy perorował dalej. –  Tak, jestem stary, bogaty, niezbyt bystry, gruby i niedługo kojtnę na zawał albo hemoroidy, ale nie mogę się z nikim rozwieść. Bo mam pewne zobowiązania. – Marcie łzy stanęły w oczach; najlepsze paciaje poszły na zmarnowanie – I, proszę panienki, tak naprawdę zwabiłem tu kształtną panią w zupełnie innym celu niźli matrymonialny. Trzeba mianowicie…

Mianowicie nie wyłączył komórki na spotkaniu z kobietą, taki był przecudowny, i Marta już teraz na pewno by się rozpłakała, gdyby nie pamięć, ile kosztowały ją tusz do rzęs, maska peelingowa, szminka, zestaw kremów, kredka do brwi oraz woda utleniona i bielinek, a także dezodoranty, perfumy oraz mydło. Srebrne. Ściągające oraz czyszczące każdą twarz w 99 procentach, tak napisali na ulotce.

…Ogarku, tylko bez histerii..- Chrypiał do smartfona.- Co z tymi pływami? Do Francji zamiast do Hagi i cały ładunek diabli wzięli? Noż kurwa, Paczkoski źle musiał policzyć. A ile mnie kosztował ten arabski kodeks z XIII wieku, to nawet nie mówię. Żadnego słowa więcej, wysyłam R. – Chwilę słuchał. – Tak, R. Co z tego, że sfuszeruje? No przecież po to jest.

– Bardzo przepraszam pani Marto, byznesy. Jak człowiek sam nie dopilnuje to, wykończą człeka i zakopią. Albo rozkradną. O czym to ja miałem. A już sobie przypomniałem – I uśmiechnął się wspaniale, ukazując wszechobecne braki w uzębieniu – trzeba coś zrobić ze znanym i pani skądinąd Adasiem. Poszedł w masówkę, talent stracił i nudzi przebrzydle. Wysyłanie do Bangladeszu nie działa, trzeba by…

Marta czuła jak humor się jej poprawia. Tak, z tym Adasiem trzeba coś. Koniecznie. Jak najszybciej. Może nawet zje wtedy kotleta. Ze smakiem. Jakby tak odpowiednio mocno przyprawić. Powinien smakować. Nawet on.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s