Powrót Potwora z Chobielina

Kiedy wspominam nasze wspólne życie z moim drogim Holmesem, to muszę przyznać, iż nie zawsze mogłem pisać wyłącznie prawdę. Uniemożliwiały mi to zawsze ważne sprawy międzynarodowe oraz obowiązki krajowe, dlatego przedstawioną poniżej historią dzielę się publicznie po raz pierwszy.

Latem każdego roku jeździliśmy na tygodniowy urlop do Brighton, gdzie spędzaliśmy tydzień w pensjonacie Miss Gluckensmith, która podawała się za daleką krewną naszej królowej i, wnosząc po nazwisku, nie było to absolutnie niemożliwe. Spacerowaliśmy po szykownej promenadzie, a Sherlock, raz czy drugi wchodził do morza w lipcu zimnego jak zwykle. Oddawaliśmy się więc typowym dżentelmeńskim rozrywkom i tylko każdego wieczora Sherlock udawał się do portu i rankiem wracał cały uszczęśliwiony, ze śladami biało-żółtawego proszku na płaszczu.

Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy tamtego roku mój przyjaciel nakazał mi oddać bilety kolejowe do Brighton, a na dziesiątą wieczorem zamówić ścigacz atomowy, najnowsze osiągnięcie hydro techniki Imperium. „Koszty nie grają żadnej roli” – Powiedział mi na odchodnym i ruszył na spotkanie z informatorami. Nie wiem jak to czynił, ale pucybuci, kominiarczycy i gazeciarze, te wszystkie urwisy pomazane sadzą, kochały go jak własnego ojca albo i bardziej.

Żyjemy w wieku pary i infromatyzacji, dlatego już następnego dnia byliśmy w mieście G. (dawniej D.), o którym mój Bedecker informował, że znowu jest odwiecznym polskim miastem. W Afganistanie służyłem z oddziałami polskich specjalsów i znam kilka słów w ichnim narzeczu, tak jak znam w wielu egzotycznych językach naszego Imperium i krajów – jeszcze – osciennych, dlatego do pierwszego napotkanego przechodnia, chcąc odnaleźć drogę do Hotelu Sobieskiego-Piłsudskiego-Kaczyńskiego, zwróciłem się z tradycyjnym tutejszym powitaniem:

– Brawo, kurwa!

W tym miejscu, zgodnie z tempem mojej opowieści, musiałem na moment wstrzymać me pióro, by opisać wydarzenia, które mnie napotkały po mej niewczesnej odżywce. Wyskoczyli z bramy pobliskiej mianowicie mężczyźni w mundurach pruskich żandarmów i trafiłem na odwach i zostałem uwolniony dopiero po interwencji brytyjskiego konsula. Mój Bedecker był sprzed roku, czyli prawie nowy, ale okazało się, że w międzyczasie bałtycka sytuacja geopolityczna zmieniła się o tyle, że rzeczone miasto było teraz znowu odwiecznym niemieckim portem D. (a nie wolnym miastem G.). Jakie to szczęście, że takie porządki nie panują na przykład w naszej Irlandii!

Holmes miał do mnie o to pretensje bardzo długo, bo okazało się, że nie zapobiegł, przez moje perypetie, egzekucji do której miało dojść dokładnie w południe i o której dowiedział się przed dwoma tygodniami w tawernie „Pod Mocnym Harpunnikiem” w Westminster. Był to elegancki lokal o szerokiej reputacji i pracowali w nim wyłącznie młodzi mężczyźni, co najwyraźniej odpowiadało mojemu przyjacielowi, a we mnie, nie taję, wywoływało nierozumne ataki zazdrości. Holmes kwitował je wzruszeniem ramion. Każdy klubi, to co lubi, jak mawialiśmy w Eton, w najbiedniejszym konwencie świętego Hipolarego z którego to, jako syn splajtowanego obszarnika, się wywodzę.

Uwolnieni udaliśmy się bezkonną dorożką pod znany skądinąd adres. Schody stuletniej kamienicy skrzypiały pod naszymi trzewikami, a ściany sieni bielono poprzednio chyba za Bismarcka. Przypadek? Nie sądzę. Holmes stuknął laseczką w potężne dębowe drzwi, a po chwili uderzył w nie odrobinę mocniej. Uchyliły się ze skrzypieniem dawno nieoliwionych zawiasów, ukazując wykrzywioną twarz gospodarza, niegdysiejszego prezydenta Europy, kiedy demokracja, ten szatański wynalazek, szczęśliwie na krótko, wróciła do łask. Wiedziony lekarskimi obowiązkami przystawiłem palce do szyi. Denat był jeszcze ciepły. Z wyszarpanego uda ciekła krew. Różne rzeczy widziałem w Kabulu, rozerwane dzieci i martwe staruszki nikogo, może poza świeżymi rekrutami z Ulsteru, nie zaskakiwały, ale ten widok przywrócił najgorsze wspomnienia.

– Sherlocku! To on, prawda?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s