Kosmiczny Kombajn pozostawał w kosmicznym dryfie

Na Medei tamtejsze nastolatki musiały spuścić trochę wodoru do baków swoich motopędów. Była to paskudna planetka w Pasie Rdzy, większość jej mieszkańców była repatriantami zza Bouga i Blady, znany gdzieniegdzie pomniejszy bóg, zwykle starał się jej unikać, ale robili najlepszy bimber na kartoflach w całej Galaktyce, to musiał przyznać. Schodził na pniu.

Radiomagnetofon wciągnął kasetę z Gangsta Paradise. Blademu nie chciało się rozmontowywać całego tego cholerstwa, zaczął więc kręcić pokrętłem i szukać odpowiedniej dla siebie stacji radiowej. New Romantic. New Rave. New Rock. New Dżerzi Połomski.

„Teksański” niemalże rozwalił stareńkie głośniki ursusa de lux. Zabrzmiał z całą mocą w kabinie z miejscem sypialnym i specjalnymi schowkami na kontrabandę. Fala akustyczna uszkodziła kilka pułapek na rekieterów i nazbyt nachalnych celników.

„Oto najnowsza piosenka zespołu Hey! Mało znanej grupy z…” – Jąkający się spiker radiowy coś nadawał dalej, ale Blady był już duchem na macierzystych Wielkich Preriach.

Dobrze się żyło, choć biednie. Gdyby nie pradziadkowie, to w lutym by nie było czego do garnków włożyć, pochowani pod progiem nadal przynosili całej rodzinie wymierny zysk w postaci państwowej emerytury. We wszystkich okolicznych wioskach takich starzyków było na pęczki i nawet National Geographic chciał zrobić o tym reportaż, no ale cała ekipa zniknęła zaraz na pierwszej miedzy. Albo wielka wiosenna tradycja polowania na pierwszych metaluchów, kiedy tylko te zabawne stwory wyjdą spod śniegów!

Prawdziwe święto jednak było, kiedy do wioski przyjeżdżał ktoś z zagranicy z podarkami, jakiś dawno zapomniany krewniak, co to nagle zatęsknił za ziemią praojców i obładowany dobrem zdobycznym stawał przed piecem i wszyscy całowali go w rękę, padając uprzednio na kolana i chytrze spoglądając na wory z darami. A jak taki przyjechał zza Wielkiej Wody, z tajemniczej krainy zwanej Juesej, to impreza mogła trwać i dwa tygodnie.

Raz, przypomniał sobie Blady, przyjechał kuzyn, co to był soldżerem US Army i ten to dopiero nawiózł cudów. Najnowsze płyty Kanye’go Westa! Plakat wyborczy republikanów z Donaldem Trumpem! Przepoconą koszulkę koszykarską LeBrona jeszcze z Miami. Był to kuzyn autentycznie dorodny, wykarmiony na amerykańskiej kukurydzy i genetycznej soi, zaprawiony w licznych bojach z Latynosami i przykro to wyznać, ale traktował Bladego, będącego w wieku chrystusowym, dość protekcjonalnie, smarkacz jeden!

Blady nawet obmyślał, czy nie zmieściłby się kuzyn w tym dole, co to go całą wioska wykopali na jesienne marsze metaluchów po równinach, acz nastąpił wielki przełom. Kuzyn, weteran z Afganistanu – ponoć są i takie państwa na świecie, dziwował się Blady – fajkę z kukurydzy chętnie zapalił, ale wrzucił do niej jakieś swoje zielsko zamiast od wieków szanowanej w tych okolicach suszonej natki pietruszki. Woń była niebiańska, onieśmielająca, zachwycająca.

– Najlepszy towar z Kandaharu, Kołzin, ju now? – Amerykański krewniak – Mam tego więcej. Zrobimy spółkę, no joint venture, ju now, Kołzin?

I wszystko było na najlepszej drodze ku rodzinnemu pojednaniu, połączeniu obu, rozdzielonych złym losem i okrutną władzą gałęzi rodu – wujek musiał uciekać, bo go Pański kancelarczyk Marcin przydybał na kradzieży Pańskiego drewna z Pańskiego parku – kiedy z kolei Blady przydybał kuzyna odprawiającego jakieś przedziwne rytuały. Rozkładał on mianowicie dywan, buty ściągał – a nogi miał czyste! – i pięć razy dziennie walił czołem o ziemię szepcząc „Nie ma allaha nad Allaha”!

– Tatarzyn! – Pieklił się dziadek Józef, bywały w świecie, bo raz był na targu w Łowiczu i tam go okpił jeden taki jurysta zakichany i od tego czasu wielka nienawiść była miedzy obiema krainami – Takiego to w naszej rodzinie jeszcze nie było!!! Możesz być ateista, może być homoseksualista albo inny -ista, ale od czasu jak mój tatulo wrócił z bieżaństwa w 19 wszyscyśmy, co do jednego, katoliki i żegnamy się trzema palcami!

Tak to rodzinna rada zadecydowała, by przetestować Jankesa wodą święconą plebankowi Wachowcowi podebraną, a kiedy ten od niej schorzał na COVIDA i zmarł, bez żalu go w ziemi niepoświęconej pochowali. Mundur, kamizelkę kuloodporną i hełm z noktowizorem rozkupili żołnierze Wojska Polskiego na Allegro, elegancki M-16 zasilił kolekcję broni zbieranej przez ród od stuleci i stanął obok cepów, kos, kałasznikowów i nawet jednego mauzera wzór 97, co to przypętał się bodaj z Błękitną Armią, w szopie Głupiego Jasia, co wcale nie był taki głupi i zawiadował całą zbrojownią jak jego ojciec, dziad, pradziad i pra…dziad, co to spod Grunewaldu przyniósł dwa nagie miecze, początkując legendarne zbiory.

Po policzku Bladego spłynęła toksyczna łza, tylko jedna, ale i to starczyło by wyżłobić krater niemal równie głęboki jaki powstał z Mazowsza na skutek Wielkiego Wydarzenia z 27 roku. Szczęśliwie Blady był wtedy na Offie i kolejne lata pierwszego życia przeżył głównie dzięki ofiarności tamtejszych gnomów, co to wzruszały się hojnie jego losem i rzuciły czasem kilka brełek wyngla jak chodził po świecie z czapką w wyciągniętej proszalnie ręce.

Z radia niosły się dalsze fragmenty stareńkiej audycji, którą tajemnicze prawa fizyki przygnały z odległej przeszłości. Jurek Owsiak właśnie zapowiedział „kolejny wielki hit najlepszej polskiej grupy rockowej, zespołu Ira!!!”.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s