Miało to miejsce kilka lat temu albo może kilka lat do przodu, sam już nie jestem pewien. Pewien znajomy poprosił, bym odebrał paczkę u jego z kolei znajomych, by nie obciążać za bardzo kurierów. Osiedle było z tych lepszych, przynajmniej wnosząc po jakości ogrodzenia i długości kodu, jaki trzeba było wbić przy wejściu. Auta na parkingu też głównie służbowe.
Nie interesowało mnie, co było w paczce za bardzo, tyle dobrego że lekka była, to wniosłem na trzecie piętro. Blok nie miał dziesięciu lat, ale tynk odpadał całymi łatami. Tak to jest od kiedy wszyscy fachowcy wyjechali do Irlandii i w kraju została głownie inteligencja i wolne zawody. Wszystko sfuszerują. Siedzi taki nad kompem, że niby „pracuje”, za godzinę tego siedzenia bierze miesięczną płacę minimalną, a potem fru do knajpy! Albo fru do muzeum w Madrycie. O czym nie omieszka się pochwalić w mediach społecznościowych, bo on absolutnie żadnych braków kulturowych nie posiada. Na własność. No chyba, że w kredycie. Pozwólcie mu się dalej bogacić, bo inaczej grób mogiła albo kiła. Godność!
No, w nie najlepszym byłem humorze, czasem mnie tak dopada w grudniu, taki jakiś miejski splin, dawniej myślałem, że to smog albo pylica, teraz to już kompletnie nie rozumiem, skąd mi się ta ludowa, ludyczna, zdroworozsądkowa pogarda do bogatszych ode mnie, bierze. Z setek lat wyzysku może i studenckiego koczowania w jednej izbie, to są prawdziwe pokoleniowe traumy i tragedie, których dzisiejsza lewicująca młodzież nigdy nie zrozumie. Otwarła pani, trzymając na rękach bobo albo bonobo:
– A to pan? – Nawet elegancka – Proszę chwilę poczekać. Kaszojad mnie się chwilowo popsuł.
Mały albo mała otwierał ciekawsko oczka i patrzyła na świat wnikliwie i z całą mocą. Kaszka skapywała ze śliniaczka, a ja wręcz słyszałem jej/jego myśli „No widzisz przyjacielu, stary nie trafił mi się taki najgorszy, tylko jak popije, a łeb ma słaby jak Warka, to krzyczy Buzek na wózek i deklamuje XI Księgę Pana Tadeusza, w całości, i ja się teraz z nim będę męczyć lat dwadzieścia albo i dłużej, bo ludziska teraz potrafią żyć długo, skandalicznie wręcz niehonorowo dobiegać osiemdziesiątki, taki to mi się trafił i jak ja sobie dam radę, to już moja osobista sprawa, nikomu do tego, a na razie udam się na drzemkę techniczną, póki mogę, wybacz stary i do zobaczenia”.
To więc ojciec był czy matka była, kompletnie się pogubiłem, zaprasza mnie do salonu, a tam Coltrane na winylu, klasyka polska czyli Skalpel legendarny i Kaliber 44 z pierwszego wydania, i najnowszy Twardoch przywalony Dukajem. Wiedziałem już, gdzie jestem!
– Proszę się nie przestraszyć, nie zdążyłam posprzątać łazienki.
Oczywiście natychmiast poczułem parcie na pęcherz, no ciekawość mnie wezwała na swe stanowisko. Otwieram… i pewnie zbladłbym, gdyby nie to, że już z karnacji jestem jasnawy. Wszędzie krew, na gresie podłogowym, chińskim, i kafelkach włoskich, choć tak naprawdę też chińskich, czytałem kiedyś u Żadana jak to się robi na Zakarpaciu albo na Nadnieprzu, takie cuda handlowe. Pan, bo chyba jednak nie pani, wchodzi za mną, i trzyma nóż w ręce, to jedno z tych miejsc, gdzie libki wypuszczają krew z klasy ludowej, zemdlałem.
Bardzo mnie przepraszali, a mi wstyd się zrobiło, bo jak to, prawie dorosły, czterdziestoletni mężczyzna, a rybiej krwi od ludzkiej rozpoznać nie umie? Oni to zasadniczo są wegetarianami i chodzą na każde demo w granicach prawa, ale teściowie, by sami nie zabili, już nie te lata, a tradycja, to jednak, wzdychnął mój gospodarz albo wzdychnęła gospodyni, rzecz z polskich najpolszcza i nie da się tak bez, nawet w tych dziwnych czasach. W Polsce rewolucja może być co najwyżej tradycyjna.
Zdębiałem kompletnie na takie diktum i z tego zakręcenia dałem sobie wziąć piwo za fatygę. Patrzę, a to żadne Tyskie czy inne Raciborskie, a jakiś syf zagraniczny, dwadzieścia lat leżakowany w…, nie zrozumiałem, po angielsku pisało, pussy czy jakoś inaczej, i co ja teraz z tym zrobię? No przecież przy wigilii nie otworzę, bo mnie wyśmieją koledzy z bloku! Zostawiłem konsyliarzowi w kaszkiecie, cieć się bardzo ucieszył i nawet podziękował spluwając przez żółte zęby.