Trzech piechurów symetryzmu

Od czasu kiedy dopadła mnie choroba dyrektorów, absolutnie dbam o równowagę gazów w moim organizmie, dlatego każdego ranka zamykam się w łazience i odsztalowywuję mały koncert symfoniczny na jedną dupę i kilka innych części ciała. Niestety dziś mi przerwano dość nagle i całkiem haniebnie.

Pisałem już wielokrotnie, że muszę w końcu zmienić dzwonek do drzwi, bo inaczej mnie kiedyś zabije, kiedy więc otwarłem drzwi byłem cokolwiek rozdygotany. Przede mną stało dwóch takich w moim takim bardziej wieku, jeden tak jakby reaktor, a drugi frajer i ładują mi się do mieszkania, a zmęczeni po weekendzie bardziej niż stary Kubica po wojnie. Markowe ubrania zmiętoszone, modne fryzury w nieładzie, książki z Krytyki Politycznej zalane piwem.

No i jeden ładuje mi się do dużego pokoju, drugi do mniejszego. A ja nie wiem za którym podążać najpierw, to idę za tym, z twarzy, bardziej lewackim. Nie żebym nie ufał, lewica ma przecież długą tradycję rządów prawa i przyzwoitości, więc nic mi nie grozi, rzekę sobie w głębokim zaufaniu, no ale pilnuję. Jak Stalin kułaków, by nie zrobili sobie klasowej krzywdy. No i tak stoi pośrodku pokoju, nic nie robi, tylko się rozgląda. I wybucha słowotokiem, przepraszać mnie chce albo co? Słyszę ino gorączkowe zdania:

Wybacz Adamie, że nie wierzyłem, choć wiem, że potrafisz (…) Meblościanka sprzed 50 lat, na niej odcinek renty po ojcu, wersalka sprzed 20 lat, telewizor płaski albo stary i żadnej konsoli! Wykładzina tak wytarta, ze bardziej się nie, religijne obrazki na ścianie. Łazienka pełna fetoru, choć nowa, ale do tej kuchni to nawet Piotr Ikonowicz bałby się wejść (…). Och, ludu, ludu mój, znalazłem cię w końcu!

Trochę nie mam czasu słuchać, bo niepokoi mnie cisza w pokoju obok. Ten drugi coś jakby… no, ogląda moje książki, teraz, ale co robił przedtem?

– Kamil coś się spóźnia!

– Miał pójść po burgery na Rudę i zaraz wracać.

– Pewnie jest na Goduli.

– Musimy po niego pojechać. Uber czy taksówka?

– Metro.

– To potem. Akcje trzeba kupić.

– Ja bym nacjonalizował.

– Ale wtedy zyski trzeba opodatkować.

– Aha.

– Tylko bez histerii..

Pożegnali się i już ich nie było. Cichutko szemrał stareńki pecet, nie wiem, czy go miałem od rana włączony. Przeczucie mnie tknęło. Moja, w zasadzie, gotowa wielka powieść, zniknęła. Całkiem. Więc jak przeczytacie o pokoleniach górniczych w Łowiczu, i ta książka dostanie wszelkie możliwe nagrody polskie oraz europejskie, to niestety będzie to ta moja powieść, wydana pod ichnim nazwiskiem.

Wróciłem do łazienki dokończyć procedur higienicznych oraz innych. I kiedy tak siedziałem, a porcelana ziębiła mnie w tyłek, przyszło mi do głowy, że mógłbym całą tę opowieść spisać. W stylu młodego Kereta, bo stary, za przeproszeniem, ssie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s