Baldy, mściciel z Wielkiej Prerii

Blady podrapał się po nosie i obrócił z jednego boku na drugi, ale nadal czuł syberyjskie, stepowe zimno, a to w nogi, a to w głowę, a to w dupkę – w zależności, która część ciała akurat wystawała. Zbyt mocno przykręcił kaloryfer na noc i teraz miał za swoje, byle do rana, mruknął, kiedy uświadomił sobie, że wokół niego nadal ciemno i zasnął.

***

Kiedy obudził się ponownie, wokół nadal było ciemno, a on niczego nie pamiętał. Bolało go całe ciało i kiedy próbował otworzyć drzwi łazienki, by się odsiusiać, dotkliwe się potłukł o jakieś nieznane mu meble. Dopiero wtedy zaczął podejrzewać, że może nie znajduje się w swoim, wynajmowanym z piątką innych światowców, mieszkaniu na obrzeżach Warszawy, tylko gdzieś indziej. Ale dokładnie to gdzie?

***

Budził się już w najdziwniejszych miejscach, a to w elektrowni, tuż pod stacją transformatorów, kilkukrotnie na różnych dworcach, ze dwa trzy razy w wyniku akcji reanimacyjnej, ale teraz kompletnie nie wiedział, gdzie się znajduje. Miał tylko nadzieję, że nie jest już poniedziałek rano, bo o dziewiątej powinien być w robocie, pod krawatem i z dzbankiem kawy przygotowanej dla szefostwa. Byle nie podszedł go Marcin z działu prawnego!

***

W końcu otwarł jedyne drzwi pomieszczenia i znalazł się na dworze. Stał w samych kąpielowych batkach wiadomej firmy, a z jego ramion zwisał ręcznik z wypiętą piersiatką jakby rodem z bazaru z lat 90. I wtedy sobie przypomniał ostatnią bibę, jak i to, że ręcznik pożyczył od Kamila. Musiało być koło zera stopni, bo z sopli kapały krople mrozu i ściekały mu po karku.

***

Pierwszym filmem z vhs jaki zobaczył był Rambo. Pierwsza krew, więc przeszukał stertę worków jakie znalazł w altance, zdążył się już domyślić, że znajduje się na ogródkach działkowych, teraz – zimą – dość pustawych, przynajmniej w tym regionie i z jednego worka zrobił sobie spodnie, a z drugiego koszulę. Nie był to może szczyt elegancji, ale chroniły przed zimnem i chlapą. Na nogach miał podrabiane crocsy od Chińczyka, musiał zorganizować od kogoś na basenie. Żeby tylko grzybicy nie złapać!

***

Przedzierał się przez stuletnie osiedle robotnicze i nie potrafił wyjść z podziwu, że tu, kiedy na Mazowszu jego przodkowie gnieździli się w pięć pokoleń w jednej izbie z owcami i kurami, czasem kozami, bo na krowę czy konia mało kogo było stać, tu już kwitła wysoce wyspecjalizowana cywilizacja, z bieżącą wodą, piecami kaflowymi oraz całą rytualną kulturą nocników.

***

Tego Rambo to puścił w nagrodę całej gromadzie dyrektor PGR, za wypełnienie planu trzyletniego w zaledwie pięć roków i w oczekiwaniu na wybory roku 89. Pamięta jakby to było wczoraj, w świetlicy za gieesem magnetowid podłączony do Heliosa i Rambo szyjący ranę dratwą. Blady miał trzy lata i wtedy jeszcze się łudził, że nie spędzi całego życia pośród świń.

***

Starsi koledzy zostali dłużej i oglądali jakieś niemieckie filmy przyrodnicze potem, ale Blady już wtedy śnił o tym, że jest jednorożcem i wesoło hasa po miedzy, kiedy matka z ojcem koszą pańskie siano. Przypomniało mu się to wszystko, kiedy drogę przegrodziło mu dwóch mężczyzn młodszych od niego o lat kilka, acz już bez tej życiowej świeżości. Niemcy abo co?

***

– Widzisz go Jorg? – Zapytał pierwszy z mężczyzn, ten z wąsem jak u aktora porno z lata 80.

– Tego lebra? – Drugi, ubrany w dżinsową katanę z telewizorem z wielkim logo zespołu Kat splunął, a raczej odcharknął, przez żółte zęby, a włosy wiły mu się do ramion.

– Toż to Baldy, słynny pogromca kopalnianych gnomów!

– Ale my nic mu nie zrobimy, pra? Jeśli powie, kiery torman wciepnął se bala w 88?

– Gały wytrzeszcza i nic nie rozumiy. Synek, to podej skłąd Kata!

– Kostrzewski i Luczyk? To są dwa różne Katy. – Długowłosy spojrzał na Bladego z jakimś głębokim współczuciem i zaczął odwijać keta z nadgarstka.

***

Nieobeznanych z tutejszymi realiami czytelników może zadziwiać fakt, że dwóch mężczyzn koło trzydziestki o tej wieczornej porze, bo była już noc, a nie poranek jak można było wnosić po pierwszym akapicie, miało siłę rozrabiać, zamiast stać w samochodowym korku na średnicówce po całym dniu pracy. Wyjaśnienie jest proste, Blady spotkał mianowicie emerytów górniczych, a że tutejsze bajtle zaczynają robotę na grubie w mając lat sześć, to w okolicach wieku chrystusowego śląskie chopy zajmują się głównie łowieniem rybów, tuningowaniem czarnych golfów i słuchaniem swych ślubnych z rzadka przerywając te czynności graniem w szkata, spożywaniem Tyskiego i tłuczeniem goroli.

***

Poobijany Blady, eks legenda Wielkiej Prerii, doszedł w końcu do przystanku autobusowego i przeczytał: Lipiny. No i pięknie, to w którą stronę jest ten Nowy Bytom? Spojrzał w prawo, potem w lewo, wzruszył uworkowanymi ramionami, i ruszył dalej. Na Kalinę, Chropaczów albo Załęże.

***

Ku nowej etnograficznej przygodzie. A worki po kartoflach trzymały ciepłotę jego ciała. Jak pokoleniom go poprzedzającym. Zaczynał szanować mądrość przodków i odwieczną agrarną tradycję, zwłaszcza teraz, po spotkaniu ze zwyczajnym śląskim ludem.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s