Mówią o mnie, że jestem okrutny.
Nie jest to prawda.
Zwyczajnie wykonuję swoją robotę.
Trzeba wnieść szafę?
Wniosę.
Rozkręcić sedes?
Rozkręcę.
Przywieźć warszawskiego prawnika-cwaniaka i rzucić prezesowi pod biurko?
A, przywiozę.
Jednak nawet ja nie jestem tak brutalny jak Antek. Kiedy tylko w jego łapy trafia ofiara, pozostaje jej się modlić, i to nie do jednego boga, ale przynajmniej trzech.
Panie Stanisławie, a pamiętasz Legię z 97 roku a może to był 98? Grał tam taki Murzynek Zeigbo, co to jak przyjechał do Polski to poprosił o poloneza, bo daewoo znał ze swego kraju i nie szanował, to jak dostał tego poloneza caro, wtedy największa nówka, to mu gały tak wyszły z twarzy, że aż się skontuzjował i nie pojechał na mundial i tylko dlatego Nigeria nie zdobyła tytułu, bo jaki to byłby atak, Zeigbo, Kanu i Finidi, George. A tak w finale ten łysawy Kabylczyk zdobył dwie bramki po podaniu Petit, z Arsenalu, miał reklamówkę z Ginolą z Tottenhamu, ale grajkiem był raczej przeciętnym, szamponu reklamówkę, tak te pióra wisiały w powietrzu i nie chciały opaść na murawę. A może to była ta inna reklama, filmik z Cantoną i turniejem w klatkach? I tak najlepsza w historii to ta z uciekającą połową Manchesteru United, i to przed kim, przed Frenczmenem z Gwadelupy i jego pieskiem. Sorry, Aleks, dotyk królowej boli całe życie. W życiu jest niewiele rzeczy ważniejszych od piłki, wymieniłbym przede wszystkim życie, pieniądze, zdrowie, samochód, klucz francuski i płaski, a również nieposiadanie wrogów osobistych i ogólnych i jeszcze jakieś trzysta innych spraw, których nie chce mi się tu wymieniać, no więc piłka jest najważniejsza zasadniczo, pomyśl sobie człowieku, że za 30 lat nie będziesz pamiętać kto strzelił trzy bramki Barcelonie na Camp Nou, to ci się od razu smutno zrobi i będziesz mieć poczucie, ze wszystko przegrałeś, całą kasę, rodzinę, no i życie. Panie Stanisławie, myślałem w życiu o wielu rzeczach i większość najważniejszych rzeczy rozkminiłem, o tu proszę wzór na energie elektryczną z wody, ale nadal zrozumieć nie potrafię dlaczego Pan Lucjan po 56 roku nie wrócił na Śląsk, by zagrać w Górniku albo i niechby to był ten Ruch, ale nie został, i przez to w 1974 Polska nie zdobyła mistrzostwa, bo Górski po znajomości w kadrze holował Deynę, a Bulę, chłopaka z Hajduków albo Rudy Śląskiej, nieważne, odstrzelił nie bacząc na to, co się śpiewali kibice Polonii bytomskiej, co to sobie sfałszowała rodowód na powstańczy 1920 rok, zamiast się chlubić wielką Pogonią ze Lwowa, no i śpiewali oni:
Bula, Bula
chorzowska ciula
tego ego piłkarza, nie bójmy się tego słowa zaszczuto, ale i tak najpiękniej grał w historii Arsenal w sezonie 2000/01 i byle mi tu żaden Kogut nie próbował wyskoczyć, bo skończy w garnku albo na ulicy. Ales Les Bles! Myślę sobie zawsze kiedy puszczam legendarną płytę Dżemu i myślę sobie, ze kiedy Rysiek się zakłuwał na śmierć, kilka tygodni wcześniej sędzia okradł Górnika z piętnastego tygodnia na rzecz tego klubu, którego nazwy w towarzystwie lepiej nie wymieniać, by nie została ona sprofanowana słowami publicznie uważanymi za niegodne i nieprzystojne, acz boleśnie celne w swej prostocie, czasem tak myślę i się tego wstydzę. Nie najlepiej by było uznać że rzeczona (L) jest najstarszym krakowskim klubem, byłoby to rozwiązania wzbudzajace nienawisć po obu stronach Błoń, zawsze coś. Panie Stanisławie, proszę wytrzymać jeszcze chwilę, tak pięknie rozmawiamy! Prezes przyjdzie w poniedziałek albo wtorek, a tak spędzimy sobie miło czas, tylko we dwóch. Pierwsze futbolowe wspomnienie? Oczywiscie Guido Buchwald z Hanuty, ależ smakował ten wafalek wolnością i aż dziw, że starzy w końcu nie wyemigrowali, rozmawialibyścmy sobie dziś o Eintrachcie albo Bayerze, VFL Osnabruck a może Wuppeltalerze? Nawet nie wiem czy Buchwald, co to jego pradziadkowie możliwe, ze zakładali Ruch z tej dzielnicy obok, ten taki niewielki klub mogłeś i ty słyszeć Panie Stanisłąwie, jak wyjdziemy to pokażę drogę, miał wąsy na tych naklejkach, ale umówmy się piłkarz erefenowski bez wąsów wtedy to jak dziś gracz bez kondycji, po prostu musiał je mieć i szanować!
Prezes, tak naprawdę kierownik referatu remontowo-sprzątającego naszej dwublokowej spółdzielni, to zresztą cham i prostak.