– To był mały chujek.
– No bardzo malutki.
– Taki siusiaczek bardziej.
– Przestań, zaraz umrę ze śmiechu!
– A wiecie, że pomylił Julkę z Margot?
– Serio?
– No serio. A potem się bronił, że nie miał niczego złego na myśli. I jeszcze na babcię się powoływał.
– No tak, wystarczy ich lekko poszturchnąć i w każdym się budzi mały chłopaczek. Co trzymałby się mamcinej kiecki.
– Babcinej.
– Nieważne. Każdej kiecki.
– A łapa najlepiej pod…
– Że miała na imię Małgorzata i wołali na nią Margotka. A moje córki to małe damy, ciężko to przeżyły.
– Która chce jeszcze wódki?
– Lej. Jak się skończy, mamy spirytus.
– W ogóle nieśmieszny się zrobił. „Można wyciągnąć dzieciaczka z Szombierek, ale nie wyciągniesz Szombierek z chłopa”. Bla bla bla.
– Kurewa, jakbym go czytała!
– Choć w sumie to nawet racja.
– Płyt dobrych też już nie polecał.
– No, mi polecił. I wtedy musiałam się wstydzić przed Chacińskim.
– Chujek.
– Malutki.
– Jezuuuu. Ma któraś chusteczkę? Łzy mi makijaż zniszczą.
– Co to za maseczka?
– Z Ali Express.
– Dobra na parchy?
– Ok.
– Ten z medycyny to o której będzie?
– O czwartej.
– Zdążymy. Zresztą oni biorą wszystko. Jak zostanie trochę mięsa, to może da nawet więcej kasy.
– Ale czaszkę sobie postawię na biurku.
– Zwariowała. Poznają po zębach.
– Po jakich zębach? Od razu widać, że u dentysty ostatni raz był w przedszkolu. Stary satyr.
– No dobra, dzielimy.