Lema pamięci elektro raps

– Wpuść mnie Ogarku! – Ogarek usłyszał znajomy głos i bez patrzenia na wideofon wpuścił gościa do swej cybernetycznej twierdzy, chronionej przez działa laserowe i klatkę Faradaya. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że choć głos znajomy, to twarzy nijak nie może przypasować do człowieka.

Nerwowo przełknął ostatni kęs pączka i ruszył ku swoim z kolei drzwiom. Gość już wbijał się do mieszkania – skąd miał klucze? – i Ogarek ze zgrozą odkrył, że widzi przed sobą… Ogarka, który zresztą powiedział:

– Witaj Ogarku. To ja, Ogarek.

No nie ma co okrywać, był to rzeczywiście Ogarek. Może bardziej opalony, z jednym kolejnym palcem czy dwoma mniej niż teraźniejszy Ogarek, ale Ogarek na sto procent. Mimo to Ogarek postanowił przetestować sobowtóra:

– Za co mnie wzywał dyrektor do gabinetu?

– Za cygarety w kiblu lądowaliśmy u starego. I jeszcze jak podglądaliśmy dziewczyny…, a ty wtedy nie poszedłeś, teraz sobie przypominam, stchórzyłeś. No nie wygłupiaj się Ogarku, sprawa jest poważna! Nie wysyłaj tym razem milki przeterminowanej obiektywnemu narratorowi, bo będzie tragedia!

– Co ten gizd znowu nawyprawiał?

– Rozbisurmanił się w przyszłości straszliwie jak już zasłużoną Nike dostał i czekolady bez wiórków złota nie spożywa, i co gorsza wyżywa się na swych bohaterów. Zawsze był głupi jak but, ale teraz to pokazuje. I wygląda jak sam Cezar, gruby, łysy, rogacz i tylko noża w brzuchu brakuje, byśmy pospołu, Ogarku, odetchnęli.

– W tajlandzkim więzieniu mnie zamknął?!

– Żeby tylko. W Kosmos nas wysłał. Z Gujany Francuskiej, jako pasażera na gapę, kiedy uciekaliśmy z kolonii karnej!

– Orzeszku! – Przeklął przepięknie jeden z Ogarków, ten kulturalniejszy, kiedy sam narrator sam obiektywnie już nie wiedział, który jest który.

– W czekoladzie. – Dopowiedział drugi i obaj się zadumali nad swą błyskotliwością.

– No to ja muszę już lecieć. I tak nie wiem jak zaksięguję to zużycie prądu w firmie, by mi projektu podróży w czasie nie zamknęli w laboratorium.

– To do zobaczenia. Kiedyś. – Powiedział chyba pierwszy Ogarek.

– I nie pij nigdy… – Drugi Ogarek już rozpływał się w powietrzu, piksele falowały, elektrony skrzyły się, przedpokój wypełnił smród spawanego metalu.

W radiu leciał nieśmiertelny oldskulowy szlagier Elektrybałtów. Pogrążony w zadumie Ogarek – przynajmniej ten który został na miejscu – mechanicznie sięgnął po książkę słynnego redaktora Wojtka. Kiedyś nieopatrznie kupił ją na wyprzedaży, wiedziony dziwnym impulsem i od lat żałował tej decyzji.

5 komentarzy do “Lema pamięci elektro raps

  1. Tak, kupiłem książkę red. Wojtku (co prawda nie na wyprzedaży, ale w taniej książce). Obiektywny narrator mję przerażać zaczyna!!

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s